[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ku! ...Cierpienie i okruciestwo... Cierpienie zrodzio okruciestwo, okruciestwo rodzi cier-
pienie... Wkocu Swietlana meta lepszy gatunek czowieka ...wysza forma jego bytu
...Dla tego adna ofiara nie jest zbyteczna! adna... A Helena? Zotowosa Helena w aob-
nym welonie? ...Niebieskie oczy ...usta wykrzywione, krzyczce!...
264
Jkn i przymkn oczy.
A jeeli cae okruciestwo i cierpienie zakocz si powrotem do dawnego ycia? Poco
tyle ofiar, tyle ez, krwi jków? Poco zgina Helena i Dora pikna, naga Sulamit, kochan-
ka Salomonowa, i Zofja Woodzimirowa, i may PiotruS, i ten blady Sielaninow, który odna-
laz mnie a w Tatrach?... Poco?
MySli biegy warto, jedna po drugiej, niby ktoS bardzo szybki i wprawny niza pery na
sznurek gadki i Sliski.
Lenin szepta i sucha sam siebie.
Nie jestem pewny... Wic eksperyment? Próba? Szalona, okrutna próba? Cha cha! Nikt
na ni si nie way: ani francuscy przywódcy komuny, ani Blanqui i Bakunin, ani Marks
i Liebknecht... Oni marzyli... Ja zrobiem. Ja? Po wsiach wierz, e jestem Antychrystem...
Antychrystem...
Umilkn i zwar szczki rozpaczliwym ruchem.
Podnoszc oczy, mówi zacz prawie goSno:
Nie wierz, ebyS istnia i rzdzi Swiatem, Ty Bóg! JeSli przebywasz w tajemniczej
krainie, daj znak, objaw swoj wol, chociaby gniew swój! Oto ja Antychryst bluxni prze-
ciwko Tobie; przeklestwa i ohydne szyderstwa ciskam w oblicze Twoje! Pokaraj mnie, lub
daj dowód, e istniejesz! Daj! Zaklinam Ciebie!
Dugo czeka, nadsuchiwa, paajcemi oczami wodzc po suficie i Scianach.
NakreSl na murze ogniste: Mane, Tekel, Fares ! Bagam! Zaklinam!
Cisza niezmcona panowaa w pokoju.
Lenin sysza tylko ttnienie krewi w skroniach i swój syczcy oddech.
Milczysz? rzek, zaciskajc piS. Nie jestem wic Antychrystem, ale moe, i Ty nie
istniejesz? JesteS prastar, zgrzybia legend, ruinami dawnej Swityni, w której straszy?...
A gdybym by zwykym Smiertelnikiem i zawoa na cay Swiat: Pogardzam Tob, bo...
Wbiegli lekarze.
Lenin bekota sowa, roztargane na strzpy, pogmatwane; pian mia na wargach; lea
zwieszony z óka, bezwadny, zimny.
Znowu mijay tygodnie walki ze Smierci.
W krótkich chwilach przytomnoSci Lenin z przeraeniem patrzy w pracy kt pokoju, gdzie
pozostay mosine haki od wiszcych tu niegdyS obrazów Switych i szeroka smuga, zakop-
cona dymem lampki olejnej.
CoS szepta. Lekarze starali si zrozumie dxwiki, uporczywie powtarzane przez chore-
go, lecz byy to sowa, nie majce adnego znaczenia i takie dziwne w ustach Wodzimierza
Lenina.
Drc i ukradkiem, bojaxliwie patrzc w kt, powtarza:
Zjawa... zjawa... zjawa.
Niezawodnie gorczka zatruwaa mózg, ukryty we wspaniaem czole, jak kopua, podno-
szcem si nad przenikliwemi, gorejcemi oczami. Bredzi w malignie. Co chwila traci przy-
tomnoS.
W nocy, gdy pielgniarka i Nadzieja Konstantynówna zasypiay, Lenn otwiera oczy i cze-
ka, szczkajc zbami i ciko dyszc.
Suny przed nim lekkie mgy, niby nici przejrzyste, niby aobny welon Heleny Remizo-
wej...
265
Przychodzia, blada, z twarz wykrzywion, z oczami, w których miotay si przeraenie
i rozpacz, stawaa nawprost wezgowia i wycigaa czerwony skrawek papieru, z palcem si
na nim sowem: Rmier ! Staa dugo, gow potrzsaa i grozia lecemu, lub przeklinaa,
podnoszc rce...
Odchodzia powolnie, a za ni suna naga posta Dory, okrytej fal czarnych wosów,
zbliaa si do oa, pochylaa si nad nim i ronia na pierS Lenina krwawe zy...
W powietrzu drgaa i tuka si po ktach jkliwa, aosna nuta:
O o o oj! O o o oj!
Czy to buraki cign kryp cik i jcz pod chylcymi ich ku ziemi, tncym barki
sznurem mokrym? miota si mySl drczca, chwiejna, usiujca omami, oszuka.
Z mgy zwisajcej czoga si na kolanach, siwa, groxna Mina Frumkin, skary si, szlocha
bez ez i wSród zawodze i jków ciska krótkie hebrajskie przeklestwo, cikie, jak gaz.
Za ni kroczy wysoki, blady, o oczach pomiennych Sielaninow... a tu tu za nim car
bez gowy... caryca, wyrywajca sobie bagnet, wbity w brzuch: ...carewicz z twarz krwi
zalan; ...cay korowód miotajcych si, straszliwych zjaw... Skamanie... szczk zbów... syk
urywanego oddechu... szamotanie si... westchnienia.
Nie! to jego zby wydaj zgrzyt ostry, jego gardo skama, jczy, jego pierS z sykiem dy-
sze... to on, Wodzimierz Lenin chce si porwa z óka i sabncemi ramionami, w oplocie
banday, walczy z nadziej Konstantynówn, sanitarjuszk i dyurnym lekarzem.
Och! wzdycha z ulg i zapada w sen guchy i Slepy.
Nad ranem budzi si chory i znowu mySli.
Mtny Swit sczy si przez szpary firanek; zjawy, sposzone zalatujcemi tu odgosami
z paacu i korytarzy, nie przychodz. Zaczaiy si gdzieS po ktach i czyhaj, lecz wyjrze ze
skrytek swoich nie Smi... przeklte duchy nocne, mamida drczce!...
Po poudniu kaza przyprowadzi do siebie agenta czeki Apanasewicza i pozosta z nim
sam na sam.
Patrzy w skoSne oczy dyktatora nieznany Leninowi czowiek, jakiS dziwny, tajemnicy, jak
w. Nie wiadomo, czy tylko spoglda nieruchomym wzrokiem, czy mierzy przestrze dla
skoku.
Lenin szepce, ledwie poruszajc ustami:
Zjawy... umczonych przychodz do mnie... gro, przeklinaj... To nie ja zabiem! To
Dzieryski!... Nienawidz go!... Torquemada... oprawca... szaleniec krwawy! Zabij go! Za-
bij go!
Chce wycign rk do stojcego przed nim czowieka. Nie moe. Zimne rce ci꿹 mu,
niby oowiem nalane... Wargi zaczynaj lata, jzyk sztywnieje, wystpuje piana na usta
i spywa na brod, szyj i pierS...
Za... tow... bra... Hel... zot... szeleszcz bezadnie i rozpryskuj si jki, pomruki, bekot...
Lekarz odsya agenta. Apanasewicz odchodzi, kiwajc gow i szepcc sualczo:
Ciko chory! taki cios... wódz narodu... jedyny... niezastpiony...
Znowu pezy jednostajne, dugie dni gorczki i zrywajcego si na krótko szau, wloky
si nieskoczenie, cikie godziny omdlenia, nieprzytomnych szeptów, niewypowiedzianych
skarg beznadziejnych, jków guchych, krzyków chrapliwych.
Miota si Lenin i walczy z niewidzialnemi postaciami, które toczyy si koo jego oa,
zaglday mu pod powieki, pakay krwawo nad nim, zawodziy ponuro, syczay, jak mije...
266
Nie wiedzia, e wybuchna przepowiadana przez niego w licznych mowach i artykuach
rewolucja w Kilonji i lotem byskawicy przemkna po caej germanji, zmuszajc Hohenzol-
lernów do abdykacji, a armj niemieck do cofnicia si poza Ren i do zawieszenia broni;
nie przeczuwa, e ju rozpryso si na czSci dumne imperjum Habsburgów i, e we wszyst-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]