[ Pobierz całość w formacie PDF ]

stryła im maciory, co im było do nas!
Werbujom, werbujom i na siłę bierom,
nasi horni hłopcy ka się popodziejom!
133
Howałaś mię, matko, jak psenicne zarno,
teraześ mię dała cysarecce darmo!
Cyli na miastecku, cyli na dziedzinie,
kie mię kulka trefi, to mię śmierzć nie minie!
Nie umrem na ziemi, umrem na koniowi,
jak z konia polecem, sabla mi zazwoni!
Syćko popatrzujem ku temu Giewontu,
ni mogem utrzimać głowicki do frontu!...
Kiek na wojnę jehał, ociec na mnie wołał:
wróć się, synu, wróć się, bo ja cię odhował!
Synacku, przy wojsku nie zabacuj o tem,
żeś pasał krowicki u matki pod płotem!
Płakała dziewcyna trzy godziny do dnia,
ze jej kohanecka zabrali do ognia!...
Tak śpiewali, taką pieśń,
ty, Cyganie, ognia skrześń!
Ognia skrzesaj, iskry z strun,
sto tysięcy zapal łun!
Nie pytaj się: kto - ni: co?
Graj, bo płacą! Graj, bo tną!
134
Cesarzowa poszła w tan,
chwiał się jej perłowy wian.
Cesarzowa w taniec szła,
dyjamentów po niej mgła.
Cesarzowa w taniec idzie,
a barony stoją w glidzie.
%7łółte łby i długie nosy,
stoją Niemcy jak w rząd kosy.
Stoją damy jak w rząd grabie
i wieśniacy, chłop przy babie.
Cudują się sami sobie,
czy na jawie są w tej dobie?
A Janosik, na kształt króla,
z cesarzową sobie hula.
Stanął przed nią, cupnął wprzód
prawą nogę, lśniący but.
Lewą piętą wyciął w tył
w dyle karczmy, co miał sił.
135
Prawa - lewa - krok za krok,
w tył się cofał, wparty w bok,
a z podkówek leciał blask
i z karczemnych dylów trzask.
Cesarzowa - suknia w dłoń -
jak z obrazu sunie doń.
Dudni karczma, trzask i puk,
sam Janosik grzmi stem nóg!
Gdy się zwyrtnie jako wiatr,
strojem szumi jak wiatr z Tatr.
Cesarzowa w perły dzwoni,
to ucieka, znowu goni.
A co przyjdzie ku muzyce,
to uśmiecha się jej lice.
A szeleści atłasami,
jak w jesieni wiatr liściami.
Gdy skończyli, usiadła na skrzynię -
obskoczyli ją grafy, grafinie.
A ona im powiada w te słowa:
 To mi tancerz, jakem cesarzowa!
136
Na Wielkanoc, dwie mile za Lincem,
tańcowałam z Lichtensztajnem princem.
Tańczył ze mną królewic francuski,
Kurfirst saski i gesantter pruski.
Feldmarszałek książę Esterhazy
tańczył ze mną w Budzynie dwa razy.
Wszystko byli to wielcy tancerze,
ale wszystkich niech ich kaduk bierze!
Przy zbójeckim tym halnym hetmanie
znam dopiero, co jest tańcowanie!
Tak Janosik tam zatańczył, gdy go zdjęła chęć.
Grzmiała karczma od wiwatów na mil wkoło pięć.
Grzmiała jeszcze, gdy odchodził, gdy wracał do gór,
uderzyła jego sława o wiedeński mur,
hej, od Wiednia aż do Budy grzmiała jego sława,
powtarzała ją Orawa, Cisa, Sawa, Drawa,
Dunaj, Wisła i Dunajec, i głęboki Wag,
tak on tańczył, on, co zamki butem miął na prag,
tak on tańczył, on, co biednym z możnych dawał łup
i słowackim stał dziedzinom jak słoneczny słup,
przed którym się Węgry gięły, aż go im wydała
własna rodna, hej! Słowianka urodnego ciała,
własna rodna Liptowianka - - zwisł na szubienicy,
a po całej jęk słowackiej popłynął ziemicy.
137
Tak Janosik tańczył z cesarzową
niedaleko Wiednia i Dunaju.
Hej! Powiedzcie wy wichrową mową
stare Tatry, wy, grodzie do kraju,
hej, powiedzcie, jacy byli ptacy,
jakie orły i jacy junacy!
BYA CZAS
Był czas, żeśmy się rozumieli
ten czas przeminął i nie wróci,
a dziś mnie z wami wszystko dzieli,
nic wy mnie dziś nie obchodzicie,
nic wasze nie obchodzi życie,
to jedno boli, żeście skuci,
Pieśń moja stała się dziś pieśnią
wyłącznie tylko moją własną;
nie dbam, czy gdzie się ucieleśnią
tak czy inaczej w czyjem młodem
sercu te słowa, które w wodęm
rzucał - - niech płyną lub zagasną.
Jesteśmy obcy. Macie wróżów,
macie serc waszych wykładaczy,
macie dusz waszych czujnych stróżów,
kapłanów waszych świętych chramów,
dzierżących szale prawd i kłamów,
poetów dążeń i rozpaczy.
138
Jam od wszystkiego uciekł tego,
żyjcie, jak chcecie - - czym jesteście?
Macież liść drzewa zielonego,
macież woń kwiatu, szum potoku,
jesteścież jak wschód słońca oku,
jak modrzewiowych gęstw powieście?
Jesteścież jak legenda złota
kuta we wnętrzu skał ogromnych?
Albo jak zbroja, co grzechota,
albo miecz, co przy boku chrzęści,
albo stalowej łoskot pięści
pragnącej gwarów wiekopomnych?
Jam własnej tylko myśli mojej
poetą - - gdzie mnie wicher rzuci,
tam harfy mojej struny stroi,
szumi mnie tylko pieśń pojęta,
pieśń, której niczym świat nie pęta - -
to jedno boli, żeście skucia.
139
SERIA SMA 1924
ZLIMAK
Zlimak mi się powoli przed oczyma wlecze - -
jakże mi przypomina zwykłe życie człecze:
ciężko się sunie - macki wysuwa z ostrożna,
tu, tam próbuje - tu, tam raz po raz nie można;
trwożliwie, z trudem pcha się przed się, a na grzbiecie
dzwiga dom, co go ciężko i z uporem gniecie
i zowie się  schronieniem , a nie jest ochroną
nawet przed marnym kretom, cóż dopiero wroną!
Idzie, wlecze się, cała natura nim gardzi,
sam nie wiem, czy tragiczny, czy komiczny bardziej?
HYMN WSPANIAAOZCI
Purpury, rozrzucone na złote szafiry,
kaskady dyjamentów ze skał szmaragdowych,
srebrzysto-białych pereł tańcujące wiry,
rubiny, latające na kształt rac ogniowych;
drzewa, w których koronach gnieżdżą się obłoki,
góry, pół oceanu ścielące swym cieniem,
ametystu i tęczy płynące potoki
w jeziora, które całe są blasku kamieniem;
140
orły, co zasłaniają siągiem skrzydeł słońce,
lwy, które rykiem piasków kurzawę podnoszą
i straszą nim płomienne na niebie miesiące,
zawieszone, jak zmory ognia, nad pustoszą;
rycerze tak ogromni, jak turm orszak zwiodły,
ich czyny tak olbrzymie, jak ich tarcz koliska,
drwale, jednym zamachem ścinający jodły,
łunę na niebo ślące myśliwskie ogniska;
gniew, od którego mury pękają fortecy,
miłość, która ma słodycz wszystkich miodów świata,
natchnienie, które na kształt Atlasa, na plecy
bierze kołowrót świata i w bezmiar z nim wzlata;
twórczość, która wyrzuca ziemie z oceanu,
odwaga, która samą śmierć napełnia trwogą,
zwycięstwo, które koła swojego rydwanu
z koron królów ma kute i pancerze drogą;
siła, smugę piorunu łamiąca na trzaskę,
męstwo, przypływy morza piersią wstrzymujące,
mądrość, co Tajemnicy odsłoniła maskę,
jak w pieczarę podziemną wpadłe świetne słońce:
to jest ciche marzenie geniuszu poety - -
błądzi on z nim po ziemi, samotny szaleniec,
nudzi świat gorzkim słowem swej wargi: niestety!.
i zdobywa po śmierci wymuszony wieniec.
141
NA MOCZARACH
Przeklęty szary życia dzień - - [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • markom.htw.pl