[ Pobierz całość w formacie PDF ]

je odrobinę. Westchnęła i oddała mu pocałunek,
tuląc się do niego jeszcze silniej.
- Och, Alex... - zdołała tylko wyszeptać po chwili.
Czuła się jakby poza wymiarem czasu i przestrzeni,
zawieszona wśród gwiazd.
- Nie mów nic, najdroższa - zamruczał. Pokrywał
pocałunkami jej policzki, szyję, czoło, oczy, jakby
jeszcze jej niesyty.
Powoli Stephanie wracała do rzeczywistości. Za
czynała zdawać sobie sprawę, gdzie jest i co się
z nią dzieje. Leżeli obok siebie spleceni rękoma
i nogami, z prześcieradłem zmiętym u ich stóp.
- Czy zdajesz sobie sprawę, że należymy do
siebie? - spytał cicho. - Czy nie był to najlepszy
dowód?
- Jeśli oczekujesz ode mnie zaprzeczenia, to oba
wiam się, że się nie doczekasz.
Wypuścił ją w końcu z uścisku, by móc rozkoszować
się jej widokiem.
- Niewątpliwie odpowiadamy sobie fizycznie
SZALONY MAJ
107
- zauważył rozbawiony, widząc, jak pokrywa się
rumieńcem.
- Chyba postradałam zmysły - wyszeptała, kiedy
pochylił się i pocałował koniuszek jej piersi.
- Dlaczego?
- To niesłychane. Nie powinnam tak się zachowy
wać.
- Czy nie moglibyśmy na kilka godzin zapomnieć
o wszystkim i być po prostu zakochaną parą w San
Francisco? Nie mającą nic lepszego do roboty, jak
spędzić następne kilkanaście godzin razem w łóżku,
poznając się bliżej i planując wspólną przyszłość?
Naprawdę żądam zbyt wiele?
Wyglądał teraz tak poważnie, jak na owym zdjęciu,
które dostała dwa miesiące temu wraz z papierami
dotyczącymi kampanii. Czy mogła wtedy przewidzieć,
do czego między nimi dojdzie? A gdyby wiedziała,
czy równie chętnie podjęłaby się tego zadania?
Uśmiechnęła się do Alexa.
- Jesteś wspaniałym kochankiem, pułkowniku.
Jestem pełna podziwu.
Przyjrzał się jej uważnie. Czasami trudno mu było
nadążyć za jej myślami. Z pewnością życie z nią nie
byłoby nudne.
- Rozumiem, że jesteś ekspertem w tej dziedzinie
- odpowiedział żartobliwie, obserwując równocześnie,
jak powtórnie pokrywa się rumieńcem.
- Myślałam, że znasz mnie już trochę - mruknęła.
- Wydaje mi się, że masz wrodzony talent. Jesteś
cudowna. Tak się cieszę, że zjawiłaś się w moim
życiu. Nawet nie wiesz, ile dla mnie znaczysz.
- W jakim sensie?
- W każdym. Do tej pory byłem jak skamieniały
108 SZALONY MAJ
dinozaur. Moje życie polegało na powtarzaniu wciąż
tych samych czynności, bez zastanawiania się nad ich
sensem.
- A teraz?
- Teraz będę się musiał niezle napocić, żeby za
tobą nadążyć. Nawet nie śmiem myśleć o wzięciu
dowództwa w swoje ręce.
Pocałowała go w brodę, po czym powędrowała
leniwie ustami wzdłuż karku i piersi.
- Mm. A więc nie będziesz mi mówił, co mam
robić? - Dotarła wargami do jego sutek prawie
całkowicie ukrytych w gęstym owłosieniu.
Czuła, jak zadrżał i naprężył się, kiedy dotknęła
wrażliwego miejsca. Uśmiechnęła się do siebie.
- Od kogo zdążyłaś się tego nauczyć? - spytał
zmienionym głosem.
- Od ciebie - zamruczała zmysłowo.
- Po co miałbym mówić ci, co masz robić, skoro
sama masz tak interesujące pomysły? - jęknął.
- I nie będzie ci przeszkadzało, jeżeli będę je
kontynuowała? - spytała.
Zamknął oczy.
- Cała przyjemność po mojej stronie - odpowiedział
z westchnieniem.
Tak też i zrobiła. Pieściła go i całowała do momentu,
póki nie mógł już dłużej opanować pożądania i posiadł
ją powtórnie. Dotyk jej jedwabistych włosów do
prowadzał go do szaleństwa. Ujął ją silnymi dłońmi
w talii, uniósł do góry i posadził na sobie.
Przyjęła go bez oporów, dostosowując się do jego
rytmu, aż został cały wchłonięty przez jej podniecające
ciepło. Czuł dokładnie każdy jej ruch, kiedy podnosiła
się nad nim i opadała.
SZALONY MAJ
109
Jeszcze nigdy nie był tak kochany i pożądany, nikt
do tej pory nie okazywał mu tak wiele atencji i czułości.
Stephanie pokrywała pocałunkami każdy centymetr
jego ciała. Miał wrażenie, że eksploduje. Kołysała się
kojąco obiecując ulgę, kiedy tylko będzie gotowy.
Lecz jeszcze nie teraz. Jeszcze za chwilę. Nie chciał
uronić ani sekundy z tego fantastycznego doznania.
Jej oczy lśniły w półmroku, na lekko obrzmiałych
ustach wykwitł prowokujący uśmiech. Zgięte nogi
oplatały ściśle jego biodra, pozwalając jej na swobodę
ruchów, jemu natomiast nie pomagając w samokont
roli.
Kiedy pochyliła się nad nim i pocałowała jego
dyszące usta, imitując językiem to, co robili, zupełnie
stracił władzę nad sobą. Pędzili teraz razem w kierunku
nieokreślonego celu, złączeni wspólnym rytmem...
Osiągnęli go w końcu za pomocą spazmatycznego
pchnięcia, które na długo pozbawiło ich oddechu.
Stephanie opadła bez sił na Alexa. Gdyby ktoś
w tym momencie włączył syreny alarmowe, z pewnością
żadne z nich nawet by ich nie usłyszało, nie mówiąc
o wykonaniu jakicholwiek ruchów w celu ratowania
życia.
To była ostatnia świadoma myśl Alexa, zanim sen
nie wziął go we wszechmocne panowanie. Stephanie
zdążyła już zasnąć.
ROZDZIAA SIDMY
Stephanie zdawała sobie sprawę, że śni, nie miała
jednak wcale ochoty się budzić. Leżeli razem na
białym piasku plaży na bezludnej wyspie. Alex
smarował właśnie jej nagie ciało olejkiem kokosowym.
Czuła, jak łagodnie masuje oleistym ciepłem jej piersi,
brzuch, uda.
Alex przesunął gorącą dłonią po jej łonie, krążąc
wokół miejsca, gdzie chciała, żeby ją dotykał. Zbliżał
się i oddalał, drażniąc ją palcami, aż wreszcie uniosła
biodra, chcąc naprowadzić go na właściwy trop.
Gotowy czekał na jej zaproszenie. Wszedł w nią
głęboko. Westchnęła z rozkoszy i powoli uniosła
powieki.
Patrzyły na nią wypełnione pożądaniem szare oczy.
Twarz Alexa pałała ogniem namiętności, kiedy poruszał
się rytmicznie w jej wnętrzu.
Bez słów dostosowali swoje tempa. Pewnie dlatego,
że dopiero obudziła się, wszystko wydawało się jej
takie nierealne, jakby była przeniesiona czarodziejskim
sposobem w inny czas i miejsce. Jedyną realną rzeczą
była ona i Alex i to, co się teraz z nimi działo. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • markom.htw.pl