[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wszystko, co robili i mówili, związane było zawsze z Amelią. Choć Freya upajała się obecnością
córki, pomyślała, że byłoby miło, gdyby Richard czasami zaproponował spotkanie po to, by czerpać
przyjemność z jej towarzystwa.
Amelia zaczęła wpadać do ambulatorium codziennie po południu i Freya złapała się na tym, że
czeka na nią. Jeśli była zajęta, wizyta ograniczała się do szybkiego dzień dobry" i do widzenia", a
jeżeli akurat dysponowała wolnym czasem, gawędziły, dopóki matka koleżanki nie przychodziła po
małą.
- Dlaczego powtórzyłaś tacie to, co ci mówiłam o Anicie? - zapytała Amelia, gdy tylko pojawiła się
w drzwiach.
- A jak myślisz? Pomyślałam, że powinien wiedzieć, jaki masz do niej stosunek. Co ci tata
odpowiedział?
- %7łe w tej chwili nie ma zamiaru żenić się ani z nią, ani z nikim innym, a jeśli zmieni zdanie, ja
pierwsza się o tym dowiem.
- Zwietnie. Nie mógł postawić sprawy uczciwiej. A jeżeli rzeczywiście przyjdzie co do czego, to
mam nadzieję, że będziesz pamiętała, że tacie też należy się odrobina szczęścia.
Amelia skinęła tylko główką.
- Dlaczego ty nie masz męża, Freyu?
- Nikt mnie nie poprosił o rękę.
To prawda. Wielu mężczyzn chciało z nią pójść do łóżka, lecz jeśli chodzi o kwestię małżeństwa,
zdawali się wyczuwać, że poświęciła życie innemu celowi.
- Nie wierzę! - wykrzyknęła Amelia. - Jesteś śliczna. Chciałabym wyglądać tak jak ty, kiedy
dorosnę.
Już tak wyglądasz, córeczko, chciała powiedzieć.
- Będziesz jeszcze ładniejsza - zapewniła małą.
Przez parę godzin będę miała Richarda tylko dla siebie, pomyślała Freya z radością. Zdejmując
fartuch, przypomniała sobie ich pierwsze spotkanie. Charliego i jego wypadek z orzeszkami, swoją
arogancję i odmowę przyłączenia się do Richarda i jego przyjaciół, lodowate spojrzenie Anity.
Gdyby mogła wtedy przypuszczać, że odnajdzie swoje dawno utracone dziecko i zakocha się w
mężczyznie, który je adoptował, tańczyłaby z radości po stołach, zamiast dawać mu odprawę.
Miała ochotę ubrać się tak, by zaparło mu dech w piersiach, ale to nie jest stosowna okazja. Szybka
kolacja w hotelu i powrót do szkoły. Poprzestała więc na czarnym kostiumie i kremowej jedwabnej
bluzce.
Richard włożył ten sam garnitur, który miał na sobie podczas rozmowy kwalifikacyjnej. Stał wśród
innych gości, podobnie jak wtedy, gdy go poznała. Jednak ten wieczór diametralnie różnił się od
tamtego sprzed miesięcy. Richard nie jest już jedynie intrygującym nieznajomym, tylko mężczyzną,
z którym chce spędzić resztę życia. Cóż może być prostszego, jeśli oboje kochają Amelię, a przy
tym pragną się nawzajem?
Okazało się, że jednak nie jest to takie proste.
- Przekonałem Amelię, że nie mam żadnych planów związanych z Anitą - oznajmił, kiedy złożyli
zamówienie -i poprosiłem, żeby na drugi raz nie wyciągała pochopnie wniosków. Myślałem, że
pogodziła się już ze śmiercią Jenny, ale może się myliłem. Biedny dzieciak zna w Marchmont dwie
dziewczynki, których rodzice zawarli ponowne małżeństwo, i choć bardzo często takie rozwiązanie
świetnie zdaje egzamin, w obu tych przypadkach dzieci są wyjątkowo nieszczęśliwe. Najwyrazniej
Amelia stwierdziła, że czeka ją to samo.
- Więc na razie wracamy do punktu wyjścia?
- Na to wygląda. Czy ci już kiedyś mówiłem, że jesteś wyjątkowa? - spytał cicho.
- W jakim sensie? - Freya roześmiała się. - Dlatego że ludzie wyjątkowo często robią uwagi na mój
temat? Ponoć lubię zwracać na siebie uwagę i szukam kłopotów.
- A więc słyszałaś, co mówiła Anita? - Richard wes-
tchnął. - Nie, nie to miałem na myśli. Jesteś wyjątkowa, ponieważ wciąż spotykają cię przeciwności
losu, a ty, mierząc się z nimi, stajesz się coraz silniejsza i tak piękna, że zapierasz mi dech w
piersiach. Nie powinnaś tracić czasu na wdowca ze stwarzającą problemy córką.
- Nie stwarzającą, tylko mającą problemy - poprawiła go. - I nie zapominaj, że ona jest również moją
córką. Czy nie możemy choć raz przestać myśleć o Amelii i skoncentrować się na nas samych? -
Milczał, tylko jego oczy zmieniły barwę na ciemniejszą. - Nie mam pojęcia, w jaki sposób mamy
rozwiązać tę zagmatwaną sytuację, więc może przestańmy się obwiniać i skupiajmy na tym, co
przynosi nam każdy kolejny dzień.
- Co proponujesz na dzisiejszy wieczór?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]