[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dróżek, depcząc trawę i poruszając wysokie kwiatostany.
Walthamstone zastanawiał się zaledwie przez moment, po czym
4
Avernus  łacińska nazwa Averno, jezioro we Włoszech, powstałe w kraterze wygasłego
wulkanu. W starożytności z dnajeziora wydobywały się trujące gazy (pozostałość
wygasającego wulkanu), w związku z czym uważano je za przedsionek piekła.
Uwiecznione przez Wergiliusza wEneidzie, który w pieśni VI opisał zejście doń Eneasza
(przyp. tłum.).
98
popędził za kochankiem.
* * *
Bruce Ainson w nastroju lekkiej desperacji założył płaszcz, Enid
tymczasem stała w drugim końcu korytarza i obserwowała go z założonymi
rękoma. Czekał, aż żona się odezwie, wtedy mógłby krzyknąć:  Nic nie
mów! , kobieta nie miała jednakże nic do powiedzenia. Popatrzył na nią z
ukosa i mimo całkowitego skupienia na sobie, poczuł dla niej coś na kształt
współczucia.
 Nie martw się  oświadczył.
Uśmiechnęła się i wykonała nieokreślony gest. Bruce zamknął drzwi i
odszedł.
Zapłacił dziesięć kredytów, wsiadł w narożną windę i wzniósł się na
poziom lokalnych lądowisk. Nieuważnie usiadł na ruchomym krześle, które
wyniosło go wysoko w niebo na pas ruchu bezpośredniego. Tu przesiadł się
do automatycznego monobusu. Gdy pędził ku dalekiemu centrum
Londynu, zadumał się nad awanturą, którą zrobił Enid po znalezieniu w
gazecie wstrząsających nowin.
Tak, niewątpliwie zle się zachował. yle się zachował, ponieważ w
obliczu takiego kryzysu nie widział sensu zachowywać pozorów. Człowiek
jest tak moralny, jak pozwalają mu na to okoliczności. W odpowiednich
warunkach potrafi być bardzo opanowany, inteligentny i... niewinny. Aż
nagle nieprzyjemne zdarzenia przybierają postać pędzącej rzeki
(spływającej z widmowego, niewidocznego zródła, które tworzyło się od
nie wiadomo jak długiego czasu), niosącej w swoich wodach wstrętne
cuchnące problemy, a człowiek musi stawić im czoła i je rozwiązać.
Dlaczego ktoś miałby w obliczu takiego paskudztwa przyzwoicie się
zachowywać?
Powoli mijał nieprzyjemny nastrój i Bruce otrząsał się z lekkiego szoku.
Tak jakby zostawił go w domu, obarczając nim Enid. Wiedział, że przed
Mihalym będzie się musiał odpowiednio zaprezentować.
Ale czy życie musiało być aż tak podłe? Niewyraznie przypomniał sobie
99
pragnienie, które towarzyszyło mu podczas lat studiów i badań
koniecznych dla uzyskania dyplomu Głównego Odkrywcy. Miał wtedy
nadzieję, że znajdzie świat skrywający się poza zasięgiem Ziemi w
mrocznych latach świetlnych, świat istot, dla których trud codziennej
egzystencji nie stanowi tak straszliwego obciążenia dla ducha. Chciał
umieć tak żyć.
Obecna sytuacja sugerowała, że nigdy nie będzie miał okazji się tego
nauczyć!
Dotarłszy do olbrzymiego nowego punktu przesiadkowego na granicy
właściwego miasta, punktu, który znajdował się wysoko nad zewnętrznym
Londynem, Ainson przesiadł się do wahadłowca i poleciał nim do
Mihaly ego Pasztora. Dziesięć minut pózniej kręcił się niecierpliwie przed
sekretarką dyrektora EgzoZoo.
 Wątpię, czy zdoła się z panem zobaczyć dziś rano, panie Ainson. Nie
umówił się pan wcześniej...
 Pasztor musi się ze mną zobaczyć, moja droga dziewczyno. Możesz
mnie zapowiedzieć? Proszę!
Z powątpiewaniem obgryzając skórkę przy paznokciu małego palca,
sekretarka zniknęła w wewnętrznej części biura. Wróciła minutę pózniej i
bez słowa stanęła z boku otwartych drzwi, by wpuścić Bruce a do gabinetu
Mihaly ego. Ainson minął ją poirytowany. Zawsze był dla niej miły,
uśmiechał się do niej i kiwał jej głową; najwyrazniej jej zwyczajowe
przyjazne nastawienie nie było niczym więcej niż udawaniem.
 Przepraszam, że ci przerywam, jesteś na pewno bardzo zajęty 
oznajmił Pasztorowi zamiast powitania.
Dyrektor bynajmniej nie zapewnił swego starego przyjaciela, że ten w
niczym mu nie przeszkadza. Nie przerwał też monotonnego chodzenia
wzdłuż ściany przy oknie. Rzucił jedynie od niechcenia:
 Co cię do mnie przywiodło, Bruce? Jak się miewa Enid?
 Sądziłem  odparł Odkrywca, ignorując drugie zupełnie w tym
momencie nieistotne pytanie  że łatwo się domyślisz, co mnie tu
przygnało.
 Lepiej sam mi powiedz.
100
Ainson wyciągnął z kieszeni gazetę i rzucił ją na biurko Pasztora.
 Nie czytałeś? Ten przeklęty amerykański statek...  Gansas czy jak się
tam nazywa... wyrusza w przyszłym tygodniu na poszukiwania rodzinnej
planety naszych poobów.
 Mam nadzieję, że Amerykanom się poszczęści. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • markom.htw.pl