[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wizja gorącej kąpieli nieco przybladła.
Adługo to potrwa?
Nie, kilka minut...
Coś podobnego! Charlotte wpatrywała się jak
urzeczona w spory przedmiot stojący na środku jej
biurka.
MISJA RATUNKOWA 91
Nie martw się, jak będziesz chciała, to zaraz zrobisz
sobie z powrotem bałagan. Po prostu potrzebowałem
odrobiny miejsca, żeby to postawić.
Poczuła dławienie w gardle. Spojrzenie Hawka wyra-
żało dumę, a nawet więcej. Zrobił coś specjalnie dla niej
i chciał, bybyła zadowolona. Ona zaś była wniebowzięta.
Nie do wiary! Przecież to musiało kosztować for-
tunę!
I kosztowało. Próbował być skromny, ale jego
twarz go zdradziła. Szepnąłem kilka słów do właś-
ciwego ucha. Spodobałaby ci się moja opowieść o Stanie
Jonesie. Potencjalna poprawa wizerunku policji też nie
została w niej pominięta.
Ale... to najnowocześniejszy model, ma dosłownie
wszystko! Włączyła maszynę i na ekranie zaczęła prze-
glądać menu. Kręcąc głową, wymieniała rzeczy, które
aparat może zrobić.
Nie mam pojęcia, co to wszystko znaczy przyznał
radośnie Hawk.
To znaczy, że mamy zestaw ratownika medyczne-
go, lepszy niż w większości karetek.
To dobrze, bo wybrałem najlepszy z dostępnych.
Ale jak często przyjdzie nam z tego skorzystać?
spytała oszołomiona.
A ile warte jest ludzkie życie? odparł Hawk.
Niektórzy warci są każdej ceny dodał cicho.
Odwróciła wzrok. Czy on mówi o potencjalnych ofia-
rach? Czy o tym, ile pieniędzy właśnie wydano z jej
powodu?
Jak my to zmieścimy w samochodzie?
Poradzimy sobie. No i co o tym myślisz? zapytał,
bawiąc się papierami na jej biurku. Przy okazji potrącił
kubek z długopisami i przewrócił zdjęcie Jamiego.
92 ALISON ROBERTS
Nawet nie czuła pokusy, by je podnieść.
To najbardziej niesamowita rzecz, jaką ktoś dla
mnie zrobił. Odchrząknęła. Dziękuję.
Nastąpił moment niezręcznej ciszy, w którym Char-
lotte normalnie uściskałaby ofiarodawcę, ale za żadne
skarby świata nie mogła się przytulić do Owena Hawkin-
sa. W jego przypadku nie byłby to zwykły gest wdzięcz-
ności, ale coś o wiele bardziej niebezpiecznego.
Nie ma za co. Wyprostował się. Mam jeszcze
jedną sprawę. Właściwie chciałbym cię prosić o przy-
sługę.
Aha! Wiedziałam, że jest jakiś haczyk zażartowa-
ła, pragnąc rozładować atmosferę.
Chciałbym, żebyś mnie nauczyła udzielania pierw-
szej pomocy.
Tego się nie spodziewała.
Mógłbyś się tego nauczyć na kursach. A nawet zdo-
być uprawnienia.
Wiem odparł ale chcę, żebyś ty mnie uczyła.
Nie ma sprawy, to dla mnie przyjemność.
Moglibyśmy ćwiczyć w wolnym czasie, na przy-
kład wieczorami.
Charlotte zwilżyła suche nagle usta.
Jasne, to świetny pomysł. Jest tyle rzeczy, których
możesz się przy okazji nauczyć. Zaczęła je wymieniać,
zdając sobie sprawę, że tylko wypełnia ciszę.
Natłok emocji próbował przejąć kontrolę nad jej cia-
łem. Czy naprawdę uważała niecałe dwa dni temu, że nie
lubi Hawka? Pochyliła się, by postawić fotografię Jamie-
go. Zanim zdążyła się wyprostować, Hawk już siedział
przy swoim biurku.
Nie mogę się doczekać pierwszej lekcji, ale na razie
muszę napisać zaległy raport.
MISJA RATUNKOWA 93
Nie będę ci przeszkadzać. Zatrzymała się przy
drzwiach. Dziękuję, Hawk.
Nie ma sprawy odparł, wciąż dziwnie ugrzecz-
niony.
Mam nadzieję, że niedługo z tego skorzystam.
W pewnym sensie, oczywiście. Co by sobie pomyślał,
gdyby wiedział, że z niecierpliwością czeka na kolejny
taki przypadek, jakim był pan Jones? Nie miałam ostat-
nio specjalnie szansy, żeby się pomiotać, prawda?
Nie. Hawk uśmiechnął się, wpatrzony w monitor.
Ale nie wiemy, co przyniesie jutro, prawda? Nawet nie
oczekiwał odpowiedzi, zajęty stukaniem w klawiaturę.
Tej nocy jej sny były zlepkiem różnych sytuacji ratun-
kowych. Hawk pojawił się w kilku z nich, niosąc defib-
rylator, którego widok sprawiał, że czuła wszechogar-
niającą ulgę. Było jeszcze kilka innych wszechogarniają-
cych uczuć, jeżeli chodzi o Hawka, a mimo to Charlotte
po raz pierwszy od dawna wyspała się. Gdy się obudziła,
miała ciało wolne od nieprzyjemnego napięcia. Wypo-
częta, spokojna i gotowa stawić czoła każdemu wyzwa-
niu nie mogła się doczekać, by wrócić do pracy.
I dobrze się stało, bo potrzebowała mnóstwa energii,
gdy wysłano ich do kolejnego poważnego wypadku.
Co jest z tymi ciężarówkami?
Są duże, ciężkie i mają tendencje do miażdżenia
wszystkiego, na co trafią.
No i nie zapominajmy, że zajmują za dużo miejsca.
Jak ta ciężarówka do przewozu owiec. Zajęła prawie pół-
tora pasa. Charlotte zwolniła przed zakrętem. Ile sa-
mochodów zgarnęła tym razem?
Jeden z przodu i kilka z tyłu.
Intensywna mżawka sprawiła, że droga była śliska.
94 ALISON ROBERTS
Kierowca za szybko wszedł w zakręt i wpadł w poślizg.
Samochód obrócił się o sto osiemdziesiąt stopni i wylą-
dował na nie swojej stronie jezdni. Kierowca starał się
wyhamować, ale nie uniknął zderzenia. Przednie koła
wjechały na tył samochodu i zmiażdżyły jego lewą stro-
nę, a następnie popchnęły go do przodu. Kolejny samo-
chód wbił się w tył hamującego autobusu, a w niego
z tyłu uderzyła dostawcza furgonetka.
Na miejscu panował jeden wielki chaos. Wśród ran-
nych pasażerówbyły dwie rozhisteryzowane nastolatki.
Kierowca samochodu znajdującego się pod ciężarówką
żył, choć był ciężko ranny. Dotarcie do niego zajęło
strażakom sporo czasu. Pasażer musiał pozostać na swo-
im miejscu, bo ta część samochodu, w której siedział,
znajdowała się pod ciężarówką. Ratownicy medyczni
mieli pełne ręce roboty.
Zobacz, gdzie jesteś najbardziej potrzebna, a ja się
rozejrzę rzekł Hawk do Charlotte.
Okazało się, że najbardziej potrzebna była przy cię-
żarówce. Tam znalazła Laurę mającą wyrazne kłopoty
ze stabilizacją pacjentki w stanie krytycznym. Odsysacz
stojący obok był pełen krwi. Jedna rurka do intubacji
leżała z boku, a Laura kolejną próbowała zaintubować
pacjentkę.
Nic nie widzę rzekła zrezygnowana. Nie ma
mowy, żebym włożyła nawet tę mniejszą. Tchawica jest
zmiażdżona.
Zwist, słyszalny, gdy kobieta próbowała oddychać,
był bardzo niepokojący. Jeżeli nie zapewni się stałego
dostępu powietrza do płuc, nie utrzymają jej przy życiu
w drodze do szpitala. Helikopter ratunkowy lądował wła-
śnie na pobliskim parkingu, ale jego załoga dotrze tu za
kilka minut.
MISJA RATUNKOWA 95
Partnerem Laury był ktoś nowy, i do tego z mniej-
szymi kwalifikacjami niż Tim. Pokręcił głową, przykła-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]