[ Pobierz całość w formacie PDF ]

regularną pensję, z której mogła opłacić rachunki i raty za dom?
Musiała przyznać, że nie. Marzyłaby o tym, ale nic by nie zrobiła. Nie miałaby dość
odwagi. Potrzebowała kopniaka w tyłek, żeby podjąć ryzyko.
Odwróciła się, popatrzyła na miasto, które zdążyła poznać równie dobrze jak salon we
własnym domu. Tędy do sklepu spożywczego, tu skręca się na pocztę, a za skwerkiem
na prawo do szkoły syna. Nieco dalej przy Main Street - jadłodajnia z ulubionymi
koktajlami mlecznymi Simona. A za miastem szosa prowadząca w góry i ku Wzgórzu
Wojownika.
Nawet z zawiązanymi oczyma trafiłaby do mieszkania Dany, do domu Flynna i Malory.
Także do biblioteki, do redakcji gazety, do drogerii, do pizzerii.
A idąc z biegiem rzeki, dotarłaby do domu Bradleya.
Tak wiele dróg, pomyślała, wracając do samochodu. Różnorodność wyborów,
różnorodność celów. Ale wszystkie tworzyły jedną całość. I wszystkie stały się udziałem
Zoe.
Jeżeli klucz znajduje się gdzieś tutaj, w miejscu, które nazwała swoim domem, odnajdzie
go.
Wsiadła do auta i wybrała najdłuższą, okrężną drogę do  Pokusy .
Przez całe przedpołudnie nie pisnęła przyjaciółkom ani słowa. Musiała najpierw trochę
popracować, fizycznie i umysłowo, by na nowo przemyśleć swoją teorię i przeanalizować
wydarzenia poprzedniego wieczoru.
Nie mogła o tym mówić, dopóki nie ułoży sobie wszystkiego w głowie. A w towarzystwie
osobników płci odmiennej pewne sprawy wyglądały inaczej. Przy mężczyznach nie
mogła poruszyć tematów, które omówiłaby chętnie z Malory i Daną.
Nawet przy mężczyznach, którym ufała.
Pozostawiwszy Bradowi roboty stolarskie, spędziła niedzielne przedpołudnie na
kładzeniu w łazience kafelków. Ta praca pozwalała na spokojne przeanalizowanie wielu
spraw.
Czy tylko przypadkowo jej pierwsze zetknięcie z Kane'em tak się różniło od tego, które
przeżyły Malory i Dana? Czy może było to zamierzone?
44
Kazał jej wybierać. Przynajmniej to pasowało do schematu. Każda z nich musiała
dokonać wyboru. A ryzyko najwyrazniej rosło przy kolejnych kluczach.
Nie wyrządził poważnej krzywdy. Owszem, poczuła ból w trakcie owej śnieżnej zadymki,
ale bywało gorzej. Dlaczego pokazał jej trzy różne scenerie, przerzucając błyskawicznie
od iluzji do iluzji?
Pierwszą można by nazwać nieszkodliwą fantazją, nie miała w sobie nic dramatycznego.
Druga wiązała się z czymś uciążliwym i dobrze znanym, a trzecia... Trzecia, analizowała
Zoe, rozprowadzając zaprawę po podłodze, była przerażająca. Chciał wzbudzić w niej
lęk. Jesteś sama, zagubiona i w ciąży.
Nic nowego, pomyślała.
A potem ból i krew. Jak poronienie, uświadomiła sobie. Jakby traciła dziecko. Ale
przecież nie straciła syna i był bezpieczny.
Może Kane o tym nie wie? Przysiadła na piętach, uderzona tą myślą. Może on nie wie,
że Simon ma ochronę? I dlatego pierwsza grozba nawiązywała do najważniejszej cząstki
jej życia, najcenniejszego skarbu, dla którego byłaby gotowa zginąć.
- Zoe.
Gąbka, której używała do rozprowadzania zaprawy, upadła z plaśnięciem na kafelki.
- Przepraszam. Nie chciałem cię przestraszyć. - Brad stał w drzwiach, opierając się
ramieniem o futrynę. Obserwował Zoe już od kilku minut. Wiedział, że w tej głowie wiele
się dzieje, a wszystko znajdowało odzwierciedlenie w wyrazie twarzy.
- Nie szkodzi. - Wróciła do przerwanego zajęcia. - Już prawie skończyłam.
- Reszta ekipy dojrzała do przerwy na lunch.
- Okay. Zaraz zejdę na dół. W tym czasie zaprawa zdąży podeschnąć.
Zaczekał, aż Zoe znajdzie się tuż przy progu i przykucnął.
- Powiesz mi, co się stało?
Jej dłoń znieruchomiała, lecz tylko na krótką chwilę.
- Co masz na myśli?
- Napatrzyłem się na ciebie dostatecznie dużo, żeby wiedzieć, kiedy coś się dzieje.
Powiedz, co się zdarzyło od wczorajszego wieczoru.
45
- Powiem. - Wrzuciła gąbkę do wiadra stojącego za progiem. - Ale nie tylko tobie
jednemu.
- Skrzywdził cię? - Złapał Zoe za rękę, a drugą dłonią odwrócił ku sobie jej twarz.
- Nie. Puść mnie. Mam ręce umazane zaprawą.
- Ale coś ci zrobił. - Jego głos brzmiał chłodno, jak zwykle, kiedy Brad starał się trzymać
nerwy na wodzy. - Dlaczego nic nie mówiłaś? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • markom.htw.pl