[ Pobierz całość w formacie PDF ]
policzki, przemienione makijażem we w miarę normalną twarz. Zapala się studyjne światło. Z
napuchłej purchawy powstaje Kobieta. Nie z burej gliny, lecz kaolinowej glinki roztartego
pudru i różu. Przeroczysta sukienka odsłania krągłości. Pozuję w czarnej bieliznie. Oślepiona
lampami, widzę za fotografką Pietuszkę, pilnującego, czy nie dzieje się mi krzywda - czy
nie za dużo szminki na ustach, rozmazującego się tuszu. Mam ochotę się z nim kochać (za to,
że na mnie patrzy?). Zaciągnąć go do łazienki.
- Bardzo dobrze! - woła fotografka, która wreszcie zauważyła w mojej lalkowo
wypacykowanej twarzy błysk lubieżności.
Przerwa na poprawienie włosów. Mówię Pietuszce, co mi przyszło przed chwilą do
głowy. Wiem, niewykonalne, za dużo ludzi w kolejce do kibla.
- Tobie wystarczy obiektyw, długi falliczny obiektyw z cipowatą dziurą soczewki...
- Nie, nie dlatego. Patrzymy na siebie, ja półnaga, i nie możemy się dotknąć... to chyba
nazywa się pożądanie.
- Fotogeniczne dziwkarstwo, kochanie.
Na plan wbiega piesek fotografki. Siada dokładnie w miejscu zaznaczonym do
pozowania. Wdzięczy się, patrząc w nastawione aparaty.
- Normalka, uwielbia to - fotografką ściąga psiaka z głównego miejsca. - Sunia, do
mnie!
- Sunia jest reinkarnacją modelki? - zastanawiam się głośno.
- Nieprawdopodobne. Modelki nie mają jeszcze reinkarnacji. Dopiero się pojawiły z
nowymi duszami. Nikt w drugim albo trzecim wcieleniu nie byłby tak narcystyczny - uważa
Pietuszka.
Stylistka upina na mnie klamrą za dużą sukienkę. Nagle - trach! Szwy przesuwają się
nad brzuch, podskakują.
- Piotr! Zobacz, rusza się! - wołam.
Pola nigdy tak nie rozrabiała. Rozpycha sukienkę, przesuwa klamry. Zakryta
spodniami albo kołdrą nie pokazywała, na co ją stać.
Siostra Piotra użyczyła nam miejsca w hotelu asystenckim na Służewcu. Polska
inteligencja, żyjąca w betonowych klatkach. Zamurowanych od strony okien nowymi
biurowcami. Ostatnia nisza czteroprocentowej warstewki inteligencji na niedouczonym ciel-
sku narodu.
O dziewiątej kładę się, pokonana, spać. Przyjeżdża Beata i zmartwychwstaję.
Jedziemy do kina na De Sade a. Auteille ma maskę człowieka, podobnie jak Gajos czy
Kondrat. Może w niej zagrać każdego.
Przestroga boskiego markiza: I nie miej za dużo dzieci. To psuje sylwetkę, a za
dwadzieścia lat będziesz miała osobistego wroga .
Co we Francji jest zramolałą klasyką, u nas - wstydliwą awangardą, od której
czerwienią się profesorowie uniwersytetów.
8 II
W piwnicy pachnącej kotami i kanalizacją rozmawiamy z grafikiem o projekcie
okładki do Polki. Większość polskich okładek powstaje w tej piwnicy, czego na szczęście nie
czuć.
Proponowałam zdjęcie nagiej, zmysłowej Murzynki. W środkowoeuropejskim kraju
nie ma w żadnej agencji fotki gołej Murzynki. Nie ma. Dwa, trzy miliony zdjęć - artystycznie
przetworzonych dup i cyców. Zwykłego, wyraznego czarnego ciała (chociażby opalonego na
heban) niet. Kompromis: wybieramy Mulatkę. Jest w zasadzie biała.
Grafik pokazuje okładkę do Fałszerzy Gide a. Sfotografował na ulicy podarty plakat z
okiem. Po wydaniu książki zjawił się właściciel podartego oka. Znany zabawiacz telewizyjny.
Przyszedł do grafika z adwokatem. Oko zostało wzięte (wyłupione z ulicy?) nieprawnie.
Naraziło go to na szkody materialne. Płyta z piosenkami zabawiacza sprzedała się gorzej, niż
przewidywano, gdyż publiczności skojarzyło się zapewne oko na okładce Fałszerzy z okiem
wykonawcy. %7ładnej ugody stron, żądanie wielotysięcznego odszkodowania.
- Może być trzy? - zaproponował adwokat grafika.
- Może - zabawiacz odebrał honorarium za bezczelną głupotę.
Idziemy z Pietuszką na Przekręt. Najprawdziwszy przekręt, cocktail ze zlewek. Od
początku zerżnięcie z Reservoir dogs Tarantino, potem nieudolne kopie z Braci mafiosów
Scorsese, z filmów Kusturicy. Ma być śmieszne, a jest hucpowate. Zniesmaczeni wychodzi-
my. Beata zachwycona montażem Przekrętu, kilkunastoletnia kuzynka Pietuszki -
pomysłowością. Pytamy ją, czy widziała któryś z filmów, przerobionych przez spryciarza
reżysera. Nie - za młoda.
Zawadzamy o bank, wypłacam trochę dolarów. Urzędniczka dzwoni do centrali i
patrzy na nas jak na Bonnie and Clyde a.
- Pani ma debet, kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Pietuszka zachowuje zimną krew.
- Bzdura. Wyluzuj się, nie strasz dziecka.
W Polsce wszystko jest możliwe, ktoś nacisnął nie ten guzik i wyżarło mi dziurę na
koncie. Kafka. Więzienie, policja. Zaraz mnie zamkną. Z bizneswoman stałam się
bidawoman. Biegniemy do głównego banku. Sprawdzają: pomyłka. Jutro konto będzie od-
blokowane.
9 II
Warszawska Praga w wiosennym słońcu ma swój sznyt autentyczności, przypomina
Aódz.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]