[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wątpliwości, że ona też mu się podoba. Ta myśl trochę poprawiła jej
humor, jednak kiedy zaczęły, napływać piękne kobiety w bajecznych
balowych sukniach, spochmurniała. Po prostu zżerała ją zazdrość.
Miejscowa prasa rozpisywała się na temat poszczególnych dam i
ich szans na zdobycie pozycji królewskiej małżonki. Zdaniem Emmy
kandydatki, które typowali dziennikarze, były rzeczywiście
pociągające. Niech to wszyscy diabli!
Poszła właśnie po raz ostatni rzucić okiem na stół, kiedy
usłyszała rozmowę dwóch takich panien.
- Jeśli chodzi o to, która z nas ma zostać królową Meridii, cóż...
Powiedziano mi, że jestem zdecydowaną faworytką - mówiła
133
RS
ognistowłosa dziewczyna w obcisłej sukni podkreślającej każdy
szczegół zmysłowego ciała.
- Niby skąd to wiadomo? - zdziwiła się jej towarzyszka.
- Prawdopodobnie to ja najbardziej podobam się księciu. Nie
zauważyłaś, jak na mnie patrzy?
Druga z dziewczyn wyraznie się zjeżyła.
- Tak, jasne. Od razu widać, że się zastanawia: jak udało się jej
wcisnąć to wielkie cielsko w taką maleńką sukieneczkę?
- Strasznie zabawne, Renee. Powiedział mi, że dziś dedykuje mi
pierwszy taniec.
- Zobaczymy, kogo wybierze do ostatniego - odpaliła Renee. -
To nam wszystko wyjaśni.
Dziewczyny odeszły, a Emma westchnęła ciężko. Gdyby
Sebastian wybrał którąś z nich... Chociaż jakie to ma znaczenie? To z
pewnością nie był jej problem.
Miała mnóstwo pracy i czas płynął bardzo szybko. Kiedy
usłyszała, jak muzycy stroją instrumenty, opuściła kuchnię. Nie
byłaby w stanie słuchać muzyki, wiedząc, że Sebastian po kolei bierze
każdą z tych kobiet w ramiona.
Myśl o powrocie na górę trochę ją przerażała. Pocieszała się
jednak, że w towarzystwie Louise i Agathy przynajmniej zapomni o
balu.
Weszła do swojego pokoju i rozejrzała się zdumiona. Wokół
panował nienaganny porządek. Dziewczyny siedziały na łóżku z
tacami na kolanach i kończyły kolację.
134
RS
- Już wróciłaś? - ucieszyła się Louise. - Znakomicie. No to
przystępujemy do dzieła.
- Czy to konieczne? - jęknęła Emma.
- Absolutnie. Nie codziennie trafia się taka okazja. Masz
szczęście, że zostałaś wybrana.
- No, chodz - Agatha zawtórowała Louise. - Będziesz się
świetnie bawić.
I tak rzeczywiście było. Mimo wszystko Emma musiała to
przyznać. Umyła głowę, a kiedy Agatha podcinała i suszyła jej włosy,
Louise robiła makijaż, opowiadając o podkładach, pudrach
rozświetlających i mnóstwie innych kosmetyków, o których Emma
nie miała bladego pojęcia.
Wykonanie makijażu zajęło prawie dwie godziny. Prawdę
mówiąc, większość tego czasu spędziły na rozmowach i żartach.
A jeśli chodzi o makijaż, Emma nie miała pojęcia, jak wygląda,
bo przyjaciółki niestety nie pozwoliły jej zaglądać do lustra.
W końcu popatrzyły po sobie i zgodnie kiwnęły głowami.
- No dobra - powiedziała Louise. - Możesz się przejrzeć.
Emma trochę niepewnie podniosła się z krzesła. Bała się
uśmiechnąć ze strachu, że coś jej popęka na twarzy. Z zamkniętymi
oczami poczłapała do lustra i dopiero kiedy przed nim stanęła, uniosła
powieki.
- O nie! - krzyknęła przerażona. - Wyglądam jak klaun. -
Chwyciła wilgotny ręcznik i energicznie zaczęła wycierać twarz.
Przyjaciółki rzuciły się, żeby ją powstrzymać, ale już było za pózno.
Starła wszystko do czysta, niwecząc dwie godziny pracy.
135
RS
- Chyba umarłabym, gdybym musiała się tak pokazać-
powiedziała stanowczo. - Spójrzcie prawdzie w oczy, moje panie, nie
jestem stworzona do makijażu.
- Och... - Louise była wyraznie załamana. Ale Agatha widziała
to inaczej.
- Wiesz, ona ma rację. - Przekrzywiła głowę, przyglądając się
Emmie z namysłem. - Faktycznie taki mocny ma-ke-up do niej nie
pasuje. Wystarczyłoby tylko lekkie podkreślenie.
- Zwietny pomysł. - Louise obserwowała Uważnie reakcję
Emmy. - Zrobię to jeszcze raz, ale znacznie lepiej. Proszę cię, Emmo -
powiedziała błagalnie, kiedy kuzynka pokręciła głową. - Tym razem
ci się spodoba, obiecuję.
Emma zawahała się. Nie wierzyła w te wszystkie sztuczki, ale
nie chciała robić Louise przykrości.
- W porządku - zgodziła się w końcu. - Daję ci piętnaście minut.
- Dobra, niech będzie.
Louise pracowała szybko, nie tracąc czasu na pogaduszki. Po
kwadransie się odsunęła.
- Idz zobaczyć.
Emma nie wierzyła, że tym razem będzie lepiej, i ze zdumieniem
oglądała się w lustrze. Odrobina różu, ołówka, tuszu i cienia do
powiek, usta muśnięte różową szminką i zabójcza fryzura - i nagle
stała się całkiem inną kobietą.
- O rety! To naprawdę ja? Podoba mi się. - Zwichrzyła trochę
włosy. - Wyglądam... ładnie. - Ze zdumieniem popatrzyła na obie
dziewczyny.
136
RS
- Zgadza się - przytaknęła Louise. - Teraz ciuchy.
Emma zagryzła wargi. Miała już serdecznie dość tej zabawy, ale
uznała, że pozwoli im skończyć. Agatha i Louise były tak
podekscytowane i tak bardzo się starały.
Przymierzyła kilka rzeczy Louise, ale to nie było to. Kiedy
jednak włożyła długą, obcisłą jedwabną suknię Agathy, wszystkie trzy
zgodnie uznały, że to właśnie to.
- Wyglądasz zjawiskowo - oceniła Louise.
Suknia miała głęboki dekolt i znakomicie podkreślała kształty.
Pastelowe barwy tkaniny mieniły się tęczowo przy każdym ruchu.
- Chodzcie, zrobimy zdjęcia.
Emma zupełnie zapomniała o swojej obietnicy, że zejdą na
pierwsze piętro do sali, która była specjalnie przygotowana do sesji
fotograficznych.
- Naprawdę musimy?
- Bardzo mi na tym zależy - powiedziała Louise. - Zastanawiam
się, co dalej robić ze swoim życiem i szukam jakiejś inspiracji.
Przyszło mi do głowy, że mogłabym zarabiać jako wizażystka.
- Co? - Emma po raz pierwszy słyszała o tym nowym planie
kuzynki.
- Nie uważasz, że z tobą wyszło mi bardzo dobrze? Louise miała
niewinną minę, lecz Emma wyczuwała w tym jakiś podstęp.
- Tego nie powiedziałam. Uważam, że świetnie sobie
poradziłaś... przynajmniej za drugim razem.
- Sama widzisz. No, to chodzmy na dół. Przyda mi się kilka
zdjęć do portfolio.
137
RS
- Dobrze, już dobrze - westchnęła Emma. - Ale będę się trzymać
z dala od sali balowej.
- Od sali balowej? - powtórzyła Louise, jakby nigdy nie słyszała
o takim miejscu. - A... chodzi ci o salę balową!
- Nie chcesz nawet rzucić okiem? - spytała Agatha z
prawdziwym żalem.
- Nie - powtórzyła zdecydowanie Emma. - Nawet się tam nie
zbliżę.
Chichocząc jak nastolatki, wsiadły do windy, zjechały na
pierwsze piętro i następne pół godziny spędziły na robieniu zdjęć.
Z sali balowej dolatywały dzwięki muzyki.
- Jeszcze jedno zdjęcie - zadecydowała Agatha. - Tym razem
stylizowane na stary portret. Emmo, stań na tle tych podwójnych
drzwi.
Emma spełniła prośbę, słuchając jakiejś zabawnej historyjki,
którą zaczęła opowiadać Louise i w pierwszej chwili nawet nie
zwróciła uwagi, że Agatha gdzieś znikła.
- Nie ruszaj się stamtąd - powiedziała Louise. - Agatha zaraz
zrobi zdjęcie.
- Więc po co wyszła? - zirytowała się Emma. - To przecież nie
rentgen.
Nagle usłyszała za plecami jakiś dzwięk. Odwróciła się i
zobaczyła, jak otwierają się drzwi i na progu staje Agatha, a za nią... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • markom.htw.pl