[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Przepraszani, nie powinienem pytać.
- Nie, nie szkodzi - zapewniła go. - Ale martwię się, że ludzie będą oceniać
moją matkę surowo, kiedy powiem, że w rubrykę z nazwiskiem ojca na moim
akcie urodzenia musiała wpisać nieznany". W jej obronie chciałabym
zaznaczyć, że była młoda, studiowała w college'u i przeżywała najbardziej
szalony okres w życiu. Ale nie była aż tak szalona. To nie tak, że nie znała jego
nazwiska, bo sypiała z tyloma, że mógł to być ktokolwiek. Pewnej nocy
spotkała kogoś na dyskotece. Zaiskrzyło. Poszli do jego pokoju w hotelu, bo
przyjechał z innego miasta. Przed wyjściem zostawiła mu swój numer telefonu,
ale nigdy nie zadzwonił. - Zmarszczyła nos, jakby chciała powiedzieć typowe,
prawda?". - Więc kimkolwiek był, nie ma nawet pojęcia, że istnieję.
- Jego strata - odparł szczerze Byron. - Opowiedz mi o tym magicznym
dzieciństwie w domu dziadków.
- Stałyśmy się z mamą ich całym światem - powiedziała z przekonaniem.
-Jak możesz sobie wyobrazić, opieka nad sparaliżowaną kobietą i
nieoczekiwaną wnuczką to mnóstwo pracy. Ruszenie się gdziekolwiek było
wielką wyprawą. Po części z powodów logistycznych, ale także z powodu mojej
babci, Meme, która wiecznie się zamartwia. Gdy Papa chciał nas gdzieś zabrać,
Meme wymieniała całą listę katastrof, które z pewnością się wydarzą. Więc
oboje się starali, żeby siedzenie w domu było zabawne.
- Udało im się?
- Zdecydowanie! - Rozpromieniła się. - To nie było trudne, ponieważ znali
wszystkich w mieście. Dorastałam w miejscu, które kiedyś leżało poza Austin,
80
ale w ciągu lat zostało pochłonięte przez miasto. Bakerowie to ważniacy, swego
czasu posiadali połowę interesów w mieście. Papa sprzedał wszystko po
wypadku mamy, żeby zostać w domu i pomagać. A jeśli idzie o sam dom, to
prawdziwe cudo.
Zauważył, że gdy opowiadała o domu, mówiła z mocniejszym akcentem, a jej
gesty stały się bardziej ożywione. Uznał, że jedno i drugie jest niezwykle
czarujące.
- Wyobraz sobie Tarę z Przeminęło z wiatrem - powiedziała - tylko
pomniejsz ten dom z ogromnego do po prostu dużego. Należał do rodziny od
kilku pokoleń. Papa zawsze lubił zajmować się ogrodem, więc kiedy przeszedł
na emeryturę, przyłączył się do męskiego klubu ogrodniczego i zamienił tereny
wokół domu w wielokrotnie nagradzane ogrody. Zcieżki wiły się, łącząc
trawniki i ustronne ławeczki, a wszystko otoczono klombami, na których kwiaty
kwitły przez cały rok. Daphne królowała w naszym kręgu towarzyskim, więc
niemal cały czas urządzaliśmy przyjęcia. Albo ludzie po prostu do nas wpadali.
Jednak przez większość czasu mama i ja po prostu siedziałyśmy w ogrodzie, w
jednym z miejsc, które dziadek stworzył specjalnie dla nas. On pracował, a my
wymyślałyśmy historie. Może i nie mogłyśmy tak naprawdę nigdzie pojechać,
ale podróżowałyśmy po całym świecie w naszym magicznym latającym statku,
który potrafił nas zabrać w dowolne miejsce i czas.
- To musiała być naprawdę świetna zabawa.
Zastanawiał się, jak to jest, dostać tyle miłości i uwagi.
- Była. - Westchnęła, a na jej twarzy pojawiła się tęsknota. - Miałam bardzo
niezwykłe dzieciństwo.
Przyjrzał jej się.
- Dlaczego to cię smuci?
Wzruszyła ramionami i skubnęła sałatą.
- Bo chyba bardzo za tym tęsknię. Wszystko się zmieniło, gdy mama zmarła.
- Mogę zapytać, co się stało?
- Na pewno chcesz to słyszeć? Od tego momentu historia nie jest zbyt
radosna.
- Mnóstwo historii nie jest. - Pomyślał o własnym dzieciństwie, pełnym
podróży po prawdziwym świecie, a nie tym wymyślonym. Podróże Amy były
chyba o wiele przyjemniejsze. -Ale i tak chcę posłuchać.
- Dobrze więc. Kiedy podrosłam, mama martwiła się, że nie mam
normalnego" dzieciństwa, bo nie mam z kim się bawić. %7ładne z naszych
sąsiadów nie miało dzieci w moim wieku, a większość ludzi, którzy nas
odwiedzali, to byli znajomi babci. Dlatego mama postanowiła wysłać mnie na
letni obóz. Bardzo spodobał mi się ten pomysł - powiedziała wesoło. - Chyba
spodziewałam się, że będzie jak w wymyślonych podróżach, w które
wybierałyśmy się z mamą. Meme rzecz jasna prawie dostała zawału na samą
myśl, że wyślą dziesięciolatkę samą w świat. Mama jednak się uparła, więc
pojechałam. Wcale nie wyglądało to tak, jak sobie wyobrażałam. - Zmarszczyła
81
nos. - Początkowo było mi zle. Dzieciaki potrafią być takie okrutne wobec
kogoś, kto nie jest idealny.
- To prawda - przytaknął.
Przechyliła głowę i spojrzała w kamerę, jakby mogła go widzieć.
- Miałeś problemy z dopasowaniem się jako dziecko?
Nie, pomyślał. Nigdy nie miał kłopotów z dopasowaniem się do
specyficznego świata dzieci gwiazd. Ale był świadkiem okrucieństwa, o jakim
opowiadała, i nigdy się temu nie przeciwstawił, bo tego się nie robiło". A
Byron Parks zawsze wiedział, jak się zachować.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]