[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kremem korygującym, za który płacę jak za zboze.
 Brakuje mi ich. A na lotnisku, gdy się do mnie
uśmiechnęłaś, uświadomiłem sobie, jak bardzo brakowało
mi równiez twoich dołeczków.
 Ucieszyłam się na twój widok  przyznała.
Wyszli na zalaną słońcem ulicę. Francesco poprowadził
ją do stolika przed kawiarnią i odsunął krzesło.
 Słońce nie jest teraz bardzo ostre, carina, więc
nie musisz się martwić o piegi. Czym się martwisz?
 dodał, spoglądając na nią uwazniej.
Popatrzyła mu prosto w oczy.
 Przyszło mi do głowy, ze jeśli zostanę w twoim
apartamencie, moze to zostać uznane za wspólne zamieszkiwanie
i wpłynąć jakoś na przebieg rozwodu,
a w takim razie wolałabym pojechać prosto do Montedaluki.
 Oczekują nas tam dopiero jutro. Nikomu nie
mówiłem, ze przylatujesz do Pizy dzisiaj i nikt nie wie,
ze jesteś w moim appartamento. Ale widzę, ze bardzo
cię to niepokoi. Czy az tak spieszy ci się do rozwodu?
 Mnie nie  rzuciła niecierpliwie.  Przeciez to ty
chcesz rozwodu, nie ja.
Francesco potrząsnął głową.
 Ja nie chcę rozwodu. Czasami bardzo wygodnie
jest mieć zonę w tle.
Alicia cynicznie uniosła brwi.
 To bardzo dobry układ, prawda?  mruknął Francesco.
 Czy ty tez masz z niego jakieś korzyści?
 Unikam tego tematu, ale jeśli muszę, to mówię
coś niejasno o rozwodzie. Nigdy nie wspominam o tobie
 dodała gładko.
Francesco przymruzył oczy.
 Gdybym mógł wymazać wspomnienie moich
słów z twojej pamięci, zrobiłbym to za kazdą cenę.
 Za pózno juz na to  odrzekła obojętnie.  Ale
zaraz... Skoro nie spieszy ci się do rozwodu, to dlaczego
tak ci zalezało na tym, zeby mnie tu ściągnąć? Sądziłam,
ze muszę podpisać jakieś dokumenty?
 Davverro, ale te dokumenty dotyczą testamentu
mojej matki.
Alicia zmarszczyła brwi.
 Naprawdę nie chcesz się rozwieść?
Francesco z wdziękiem odchylił się na oparcie
krzesła.
 Nie. Jestem katolikiem.
 Jak mogłabym o tym zapomnieć  stwierdziła
lodowato.
 Pozwól, ze ci to wyjaśnię, per favore. Nie będzie
to proste. Czasami trudno mi przychodzi jasne formułowanie
myśli po angielsku.
 Dobrze wiesz, ze twój angielski jest doskonały.
Słucham. Mów!
 Grazie. Choć czasy się zmieniły, to bardzo trudno
byłoby mi uzyskać rozwód. Ale jeśli ty tego sobie
zyczysz, nie będę protestował. Mozesz poprosić Huwa
Daviesa o pomoc.
 Sądziłam, ze chcesz znów się ozenić, by spłodzić
dziedzica dla Montedaluki?  zdziwiła się Alicia
 Jeśli kiedyś przydarzy mi się to szczęście, ze
zostanę ojcem  odrzekł Francesco chłodno  to będę
zachwycony tym, ze mam syna lub córkę, a nie dlatego,
ze spłodziłem dziedzica dla Montedaluki.
W oczach Alicii pojawił się dziwny błysk.
 Bardzo przepraszam. Wyraznie dano mi do zrozumienia,
ze moim obowiązkiem jako twojej zony jest
jak najszybciej zapewnić księstwu dziedzica.
Przez chwilę przy stoliku panowało milczenie.
 Moja matka popełniła wiele błędów  westchnął
w końcu Francesco.  To cud, ze nie uciekłaś jeszcze
przed ślubem. Przychodziło ci to do głowy?
 Codziennie.
 Ale nie zrobiłaś tego. Dlaczego?
Znów napotkała jego spojrzenie.
 Bo byłam w tobie zakochana do szaleństwa. Juz
od pierwszego dnia pobytu w Montedaluce zaczęłam
mieć wątpliwości, czy decyzja o ślubie nie była zbyt pochopna,
ale nie mogłam się wycofać, widząc te wszystkie
przygotowania poczynione przez twoją matkę. Zabrakło
mi odwagi. W końcu byłam wtedy zaledwie
nastolatką, bardzo naiwną i prostoduszną.
 Byłaś czarująca. Dlatego właśnie nie mogłem
zrozumieć...  urwał i wzruszył ramionami.  Nie ma
sensu płakać nad rozlanym mlekiem. Spróbujmy raczej
cieszyć się dzisiejszym dniem. A moze wciąz
jeszcze za bardzo mnie nienawidzisz?
Alicia zapatrzyła się na plac. Zapadał juz zmierzch.
Zwiatła latarni odbijały się od postaci Dawida, Perseusza
i otoczonego przez nimfy Neptuna. Rozpoczynał
się florencki wieczór.
 Ja cię nie nienawidzę, Francesco. To był dobry
pomysł, zeby zatrzymać się we Florencji. Dzięki
temu przybędę do Montedaluki w znacznie lepszym
nastroju.
Francesco przelotnie dotknął jej ręki.
 Cieszę się, ze nie zywisz do mnie niechęci,
Alicio.
 Przez długi czas tak było. Przede wszystkim
sądziłam, ze poczułeś ulgę, gdy się mnie pozbyłeś.
W zaden sposób nie mogłam wyjaśnić Bron, co właściwie
się zdarzyło, więc wyobrazała sobie najgorsze.
Dlatego odesłała ciebie i twoją matkę i wymogła od
wszystkich przyrzeczenie, ze nic mi nie powiedzą
o waszej wizycie.
 Cieszę się... to znaczy, to dobrze, ze twoja matka
wie, ze nie pobiłem cię ani nie zrobiłem niczego
gorszego  stwierdził Francesco powaznie.
 Nie. Złamałeś mi tylko serce.  Alicia uśmiechnęła
się blado.  Ale juz ci mówiłam, ze w końcu rany
się wygoiły.
Znów zapadło milczenie.
 Jeśli cię to pocieszy, to mogę ci powiedzieć, ze
moje serce równiez na tym ucierpiało.
 Szkoda, ze nie wiedziałam o tym wcześniej. Ale
dajmy juz spokój przeszłości.
 Va bene. Zamiast rozmawiać o smutnych rzeczach,
pomyślmy o kolacji.
Alicia wybuchnęła śmiechem.
 Mówisz jak prawdziwy Włoch. Gdzie chcesz
zjeść?
 Jak dobrze słyszeć twój śmiech. A ty dokąd
chciałabyś pójść?
 Moze do tej restauracji z pięknymi freskami na
ścianach?
 Doskonały wybór.
Znów usiedli przy stoliku dla dwojga. Alicia popatrzyła
z nostalgią na freski przedstawiające rycerzy
i westchnęła. Magia wciąz tu była.
 Miałeś szczęście, ze udało ci się tak szybko dostać
stolik. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • markom.htw.pl