[ Pobierz całość w formacie PDF ]

której nigdy przedtem nie słyszałem. To prawdopodobnie mutant powstały w wyniku
promieniowania po Nocy Wojny albo w wyniku zmiany warunków klimatycznych oraz
wyjałowienia atmosfery. Wydaje mi się, że to rodzaj grzyba, ale wez poprawkę na to, że
nigdy nie uważałem się za eksperta w tej dziedzinie. W każdym razie właściwości tego
specyfiku są zadziwiające.
Natalia nie spuszczała wzroku z mężczyzny. Mimo chłodu, który ogarnął jej całe
ciało, na górnej wardze poczuła kropelki potu.
- Nawet niewielka dawka wywaru tej rośliny powoduje u człowieka coś w rodzaju
schizofrenii paranoidalnej: całkowitą niezdolność do koncentracji i wszechogarniający strach,
halucynacje, a potem wrażenie absolutnego wycieńczenia organizmu. I rzeczywiście,
poddany eksperymentowi obiekt jest potem ruiną. - Uśmiechnął się, lekko naciskając tłoczek
strzykawki. - Zastrzyk ten działa również rozkurczowo na wszystkie mięśnie. Zauważyłem,
że twoja szyja jest raczej sztywna. To wkrótce przejdzie. Obawiam się, że będziesz musiała
pozwolić twoim mięśniom rozkurczyć się bardziej niż byś sobie tego życzyła. Stracisz
kontrolę nad wszystkimi czynnościami fizjologicznymi twego organizmu. Niestety, zrobi się
przy tym mały nieporządek. Zanieczyścisz siebie i ścianę... Ale nie przejmuj się tym, zawsze
możemy cię umyć przed następnym zabiegiem. Stąd też ta lokalizacja... Wybacz,
zapomniałem cię za nią przeprosić na samym początku naszej rozmowy. Przynajmniej nie
będzie ci przykro z powodu zanieczyszczonej podłogi. I pewne nieprzyjemne zapachy...
Hmmm... Szybciej rozejdą się na świeżym powietrzu.
- Nienawidzę cię - szepnęła.
- Ach, to muzyka dla moich uszu. I pomyśl tylko... - Poczuła dotyk igły na skórze
lewego przedramienia. - ...Jeśli w tej chwili mnie nienawidzisz, co będziesz czuła po pewnym
czasie?
Próbowała wyrwać ramię, ale Karamazow siłą przycisnął je do skały i zatopił igłę w
ciele kobiety.
Potem się cofnął. Patrzyła, jak stoi przed nią i się śmieje. W następnej sekundzie
poczuła nagły skurcz żołądka, a pózniej jego zupełne rozluznienie. Zaczęła się wypróżniać...
ROZDZIAA XLI
Rourke znienacka chwycił czarno ubranego radzieckiego wartownika. Krótkim
szarpnięciem za głowę złamał mu kręgosłup. Ciało Rosjanina miękko osunęło się na skały.
John pochylił się nad nieruchomym żołnierzem, podniósł jego karabin i usunął z niego
magazynek. Cisnął bezużyteczną, zdekompletowaną broń na skały. Potem w zupełnie inną
stronę wyrzucił zamek. Ostrożność i absolutna cisza byłyby teraz wskazane, ale doktor nie
uważał ich za podstawowe warunki powodzenia jego akcji. Czas był dla niego najważniejszy.
Swoją półciężarówkę zaparkował około mili od miejsca, w którym się teraz
znajdował. Tutaj właśnie napotkał pierwszy sowiecki posterunek.
Rourke podniósł swój karabin i ruszył naprzód. Dzwigał ze sobą dwie torby, jedną
wypełnioną zapasowymi magazynkami, a drugą - po brzegi wypchaną bronią tych, których
zamierzał uratować przed Karamazowem. Przez plecy Amerykanin miał przewieszone dwa
automaty, a w rękach trzymał M-16. Nie zastanawiał się, czy uniesie dodatkowy ciężar. A był
on tak wielki, że znacznie utrudniał wspinaczkę po skałach i teraz bardzo opózniał marsz. Na
szczęście John nigdy nie kierował się w życiu wygodnictwem.
 Sarah, Annie, Madison, doktor Halwerson, porucznik Kulinarni - myślał Rourke.
- Natalia - szepnął.
Zabierze ją stamtąd. I wszystkich innych razem z nią.
Wkrótce z pewnością spotka następnego wartownika. Wkrótce znów będzie musiał
zabić.
- Jeden mniej do zabicia na pózniej - westchnął, z coraz większym trudem łapiąc
oddech.
ROZDZIAA XLII
Usta miała całe poranione od gryzienia linek, którymi związano Japończyka.
Uwolniony Kurinami zabrał się do rozpracowywania więzów krępujących w kostkach nogi
Sarah. Kobieta uśmiechnęła się, obserwując jego zapał. Ręce sama sobie uwolniła.
- Mam je! - syknął Japończyk.
Sarah Rourke przetoczyła się na plecy. Nie bardzo wierzyła, że zesztywniałe nogi
uniosą jej ciężar. Skinęła głową.
- Uwolnij Elaine. Ja zajmę się Madison. Ale najpierw zobaczę, co z Annie.
Czołgając się na kolanach i łokciach, Sarah dotarła w końcu do najodleglejszego kąta
namiotu. Jej córka oddychała teraz bardziej regularnie i wydawało się, że niedługo odzyska
przytomność. Sarah nie usunęła chustki, którą Annie została zakneblowana, żeby po
przebudzeniu dziewczyna nie zdradziła ich głosem.
Sarah powiedziała do Madison:
- Nie martw się. Z Michaelem wkrótce będzie wszystko w porządku. Jest dokładnie
taki jak ojciec. To jego jedyny problem. A ty za kilka sekund będziesz wolna. - Usunęła
knebel z ust dziewczyny. Głowa Madison opadła. Oddychała z trudem.
- Powinnam była więcej...
- Próbowałaś - powiedziała Sarah, łamiąc kolejne paznokcie przy rozplątywaniu
supłów Madison. - Jeszcze będziesz miała mnóstwo okazji, żeby się wykazać. Choćby wtedy,
gdy będziemy się stąd...
Usłyszeli krzyk. Kobiecy krzyk, ale już prawie nieludzki. Wiedzieli, kto krzyczał.
Sarah rozpaczliwie walczyła z pętami. Nareszcie ręce Madison były wolne.
Dziewczyna masowała nadgarstki.
- Z nogami sama sobie poradzę.
- Dzielna dziewczyna. - Kobieta, wciąż na kolanach, skierowała się w stronę córki.
Annie otworzyła właśnie oczy. Sarah wyjęła jej knebel.
- Annie! Nie rób żadnego hałasu. Jak się czujesz?
- Co?
- Kurinami zdołał się uwolnić na tyle, że mogłam mu rozwiązać ręce. Zaraz stąd
uciekniemy.
- Mam zamiar dopaść tego drania, który mnie uderzył. - Annie zakrztusiła się.
- Kto cię nauczył tak mówić? Ojciec? Panienka w twoim wieku... - Nagle
przypomniała sobie, że były teraz z córką niemal rówieśnicami. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • markom.htw.pl