[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Może miał też kontakty z jakimś złodziejem, ale nie był to handel
na dużą skalę. Wiem też, że Mennulara pomagała mu katalogo
wać znaleziska, bo czasami prosiła mnie, bym pomógł jej napisać
list do muzeum regionalnego, dokąd zwracała się o ekspertyzę.
Myślę, że takie wytłumaczenie przekonałoby Risica.
Ojciec Arena przypomniał sobie o liście, który wypadł z rąk
Lilii, i dał go prezesowi. Po raz kolejny zrobił rzecz, której powi
nien się wstydzić i z której być może powinien się wyspowiadać.
W obu przypadkach uczynił to, by chronić Mennularę. Pan Bóg
mu to zapewne wybaczy, przez miłość, którą do niej żywił.
Pietro przeczytał list i oddał go ojcu Arenie.
188
- To wiele tłumaczy, ale nie wszystko. Mennulara zakupiła
falsyfikaty, wierząc, że są prawdziwe. Orazio posługiwał się nią
jako przykrywką, zwłaszcza w kontaktach z ludzmi z marginesu
i ze złodziejami okradającymi groby. Przykra rzecz. Dzieci Orazia
potrzebują gotówki i pewnie chciały sprzedać część kolekcji, i dla
tego też poprosiły o wycenę. Gdy poczuły się zawiedzione, znisz
czyły wszystko i pokłóciły się, nie sądzi ojciec?
Powiedziawszy to, Pietro Fatta powrócił do małżonków Risico.
Margherita natychmiast dołączyła do ojca Areny: właśnie za
dzwoniła do niej baronowa Ceffalia, aby opowiedzieć o zażartej
kłótni, jaka wybuchła pomiędzy młodymi Alfallipami. %7ładen tam
upadek regału z książkami. Ojciec Arena był wykończony; nie
miał już sił, by pocieszać panią Fattę ani by jej słuchać. Pomyślał
więc o sposobie, który zawsze działał: zaproponował, by razem
odmówili różaniec.
Margherita Fatta zapaliła się do pomysłu. Ojciec Arena zaczął
odmawiać Ojcze Nasz i Zdrowaś Mario z wyjątkową opieszałością.
Robił długie przerwy i jąkał się, by przedłużyć modlitwę, ile tylko
się da. Gdy Pietro Fatta pożegnał się z państwem Risico i wrócił
do pokoju, jego oczom ukazała się taka oto scena: Margherita
klęczała na poduszce, wpatrzona w obraz Matki Boskiej zawieszo
ny nad komodą, a ojciec Arena siedział w fotelu ze wzrokiem
utkwionym w przestrzeni. Wszyscy byli już zmęczeni, zgodnie
więc postanowili, że należy położyć kres tej wizycie. Tym razem
ojciec Arena z przyjemnością przyjął zaproszenie Pietra Fatty na
następny dzień, w porze obiadu.
42
Poniedziałek jest bardzo ciężkim dniem dla państwa Risico
Pani Pecorilla i sprzedawczyni Elvira Risico miały dużo pracy.
W księgarni tłoczyli się uczniowie z rodzicami poszukujący
189
potrzebnych do szkoły podręczników. Wszyscy krzyczeli, znudzo
ne dzieci brały do ręki jakieś książki - obejrzawszy okładki
- odkładały je gdzie popadnie, niechętnie odpowiadając na pyta
nia rodziców. Zatrzymywały się, by porozmawiać z kolegami,
i żuły gumę, ostatnio tak wśród nich modną.
Rodzice, dzierżąc listy podręczników, które należało kupić, przez
cały czas krzyczeli i narzekali na ceny, przerzucali kartki używa
nych książek i - by zażądać zniżki - wynajdywali bazgroły pozo
stawione przez poprzednich właścicieli. Przepychali się i potrącali.
Telefon obok kasy terkotał, ledwo słyszalny z powodu zgiełku.
A to dzwonił Gaspare Risico.
- Mam dużo pracy, Gasparu - przeprosiła go Elvira.
- Chciałem cię jedynie poinformować, że odpowiedz potwier
dziła moje przypuszczenia. Widzimy się na obiedzie.
Pod wpływem pełnego wymówek spojrzenia pani Pecorini, El
vira z uśmiechem na ustach wróciła do klientów.
Elvira musiała przygotować księgarnię do popołudniowej in
wazji, i spózniła się na obiad. Gaspare był już w domu i nie
spokojnie krążył po salonie. Pocałował ją w roztargnieniu.
- Mamy bardzo duży problem. Nigdy, ale to nigdy bym się nie
spodziewał, że list kolegi z Mediolanu zostanie przechwycony
przez kogoś z poczty, lecz tak właśnie się stało. Gdy go dostałem,
był w zamkniętej kopercie, tego jestem pewien. Porwałem go
w strzępy i wyrzuciłem do kosza. Było w nim napisane tylko to:
Odpowiedz na twoje zapytanie jest pozytywna. Uważaj". Tak
więc każdy, kto przeczytał list, wiedział o mojej rozmowie z kole
gą. Potem, póznym rankiem, poszedłem po samochód, by pojechać
do biura w Roccacolombie Nowej, i nie mogłem zapalić. Otworzy
łem maskę: silnik był zalany cementem, który już stwardniał
i wyglądał jak nowoczesna rzezba.
Elvira słuchała go skonsternowana, z otwartymi ustami. Gas
pare zauważył to, ale mówił dalej:
190
- Musiałem zareagować i stawić opór tym próbom zastraszenia,
więc poszedłem do dyrektora. A ten wpadł w panikę, błagał
mnie, bym z nikim nie rozmawiał i nie składał żadnych doniesień.
A co więcej, poprosił, żebym wyświadczył mu osobistą przysługę
i porozmawiał z prezesem Fattą.
- A co on ma z tym wspólnego? - przerwała mu Elvira.
- Jak to: co ma wspólnego? To jeden z tych kapitalistów, co to
w swym życiu nie przepracowali ani jednego dnia. Był przyjacielem
mecenasa Alfallipe, zna wszystkich i jest osobą szanowaną. Ten
durny dyrektor opowiedział mu już o pani Leone i o listach, dlatego
teraz chce, bym z nim porozmawiał, zanim spełnię swój obowiązek
i złożę doniesienie na tę Leone i pozostałych drani, którzy zniszczyli
mi mój nowy samochód! To jest nie do pomyślenia, to jest działa
nie, które narusza moje prawa obywatelskie i pracownicze.
Oczy mu błyszczały, a zaciśnięte pięści wypychały kieszenie ma
rynarki. I pewnie by rozerwały podszewkę, gdyby Elvira nie ujęła
delikatnie jego rąk w swoje i patrząc mu prosto w oczy, nie powie
działa z łagodną stanowczością:
- Powinniśmy go posłuchać. Zawsze ci ustępował, szanuje cię
i myślę, że chce twojego dobra. Pójdę z tobą do prezesa, muszę
zanieść mu książki.
Elvira, dostrzegłszy na twarzy męża oznakę zgody, udała się do
kuchni. Stamtąd dalej mówiła:
- Możemy poczekać i nie składać na tę Leone doniesienia.
Na policji możemy złożyć jedynie zawiadomienie o uszkodzeniu
samochodu.
Znowu pojawiła się w drzwiach, oparła rękę o futrynę i powie
działa z rozwagą:
- Gasparu', zadzwoń do dyrektora. Umówmy się jak najszybciej
z prezesem Fattą i chodzmy jeść.
- Oczekuje nas o wpół do piątej - wymamrotał Gaspare.
- No proszę, wszystko przewidziałeś. Jestem z ciebie dumna.
Zobaczysz, że i prezes Fatta będzie pod wrażeniem. - I dodała:
191
- Teraz pomóż mi przy obiedzie, a potem zadzwonię do pani
Pecorilli.
Był to jeden z niewielu przypadków, gdy Gaspare Risico pomógł
żonie nakryć do stołu i zamiast obserwować, jak ona przygotowuje
obiad, sam doprawił sałatę. Wczesnym popołudniem wyszli z do
mu, wstępując po drodze do księgarni, aby odebrać książki prze
znaczone dla prezesa Fatty. Kiedy przemierzali strome, kręte i wą
skie uliczki Roccacolomby, Elvira wzięła męża pod rękę i nie
puściła jej, dopóki nie dotarli do drzwi pałacu Fattów. Przez całą
drogę o czymś mu opowiadała, aby go zrelaksować i dodać mu
odwagi. Kiedy poczuła, jak Gaspare przyciska ramię do jej biodra,
zrozumiała, że jej zamiar się powiódł.
Prezes Fatta osobiście powitał państwa Risico. Zaprowadził ich
do gabinetu i podziękował Elvirze za książki d'Annunzia, które mu
przyniosła. Ona zaś, poruszona tą uprzejmością i niczym niespeszo-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]