[ Pobierz całość w formacie PDF ]

łzy napływają do jej oczu. To wszystko trzymało jej myśli z dala od innych gości.
Obserwowała Gage a, jak stoi dumnie i przedstawia Grega i Elizabeth Sforze i gościom.
53
Kiedy ich oczy spotkały się, Marissa poczuła, jak dreszcz podniecenia przepływa przez
całe jej ciało. Nie był jak inni mężczyzni, z którymi miała do czynienia do tej pory. Nawet, gdy
był dominujący i wymagający, nadal był miły i opanowany. Nigdy by nie przypuszczała, że te
wszystkie cechy może odnalezć w jednym mężczyznie, wilku, Alfie Sfory.
Poczuła, jak Logan szturchnął ją w ramię, przypominając jej, że nadszedł czas, żeby
wstać i złożyć gratulacje. Marissa celowo patrzyła prosto przed siebie, unikając wzroku
innych gości. Nie wiedziała, czemu Brandon był obecny na ceremonii. Nie musiała już się go
obawiać, ale lata życia w strachu odcisnęły swoje piętno. Obietnice i grozby, które poczynił
pod jej adresem, były nadal świeże w jej pamięci.
Logan podprowadził Marissę do siostry, żeby mogły się uściskać, następnie wykonał
ruch w kierunku Gage a. Odeszli razem na bok.
Marissa trzymała Elizabeth w uścisku, kiedy Greg wziął ją w ramiona i ucałowal w
czubek głowy.
- Zawsze chciałem mieć siostrę. Moja matka miała ośmiu synów.
Zmiejąc się poprzez łzy szczęścia, Marissa przechyliła głowę.  Cóż, teraz już masz.
Nawet nie masz pojęcia, w co wdepnąłeś.
Również się śmiejąc, Greg pocałował ją w policzek.  Mam nadzieję, że mnie
oświecisz, Marisso.
Marissa zrozumiała ostrzeżenie. Jeszcze Nie skończyła ze Sforą. Greg rozważał
przyjęcie jej do swojej rodziny. Nie miał zamiaru pozwolić jej zniknąć z życia Elizabeth i jego.
- Co jest?  Zapytał Gage. Nawet na chwilę nie spuszczał oczu z Marissy, której oczy
teraz lśniły od łez. Wiedział, że przeżywała ceremonię swojej siostry, ale chciał ją po prostu
przytulić.
- Myślę, że mamy niechcianego gościa.  Logan ściszył głos tak, że tylko jego Alfa mógł
go usłyszeć.
54
Gage obserwował, jak Greg całuję Marissę w policzek, niczym starszy brat.  Kto? 
Zapytał rozproszony.
- Były Marissy. Syn Alfy. 4
Potrząsnął głową i skupił całą uwagę na Loganie.  Gdzie? Co mówiła?
- Była zdenerwowana, jednak starała się to ukryć.
- Dowiedz się, czego tutaj szuka  rozkazał Gage.
Logan przytaknął. Odwrócili się w kierunku młodej pary w momencie, gdy jakiś
mężczyzna położył dłoń na plecach Marissy.
Marissa odwróciła się i cofnęła do tyłu.  Brandon  przywitała go, choć jej oczy ziały
chłodem.
- Wyglądasz pięknie Marisso.  Złożył pocałunek na jej policzku, nim odwrócił się i
uścisnął rękę Grega.  Gratulacje.
- Dziękuje.  Greg zerkał co chwilę na Marissę i nowoprzybyłego mężczyznę wiedząc,
że coś jest nie tak, ale nie był pewien co.
- Gratuluję mały wilczku.  Brandon również ucałował Elizabeth w policzek.
- Dziękuje.  Elizabeth odpowiedziała miękko. Posłała siostrze spanikowane
spojrzenie.
- Co& co tutaj robisz, Brandon?
- Towarzyszę mojemu kuzynowi.
Gage zobaczył dostatecznie dużo. Podszedł do nich i stanął obok Marissy.
- Gage.  Zwróciła na niego oczy w niemej prośbie, gdy tylko znalazł się koło nich.
4
Buhaha to pewnie biednemu Gage owi ciśnienie się podniosło. Dobra lecimy dalej z tym koksem, bo jestem
ciekawa :& Mam nadzieje, że przywali Brandonowi w gębę.
55
Nie chciała żadnych scen, Gage wiedział o tym. Poza tym był Alfą i jeśli dojdzie do
czegokolwiek, jego Sfora wkroczy do działania, a to mogłoby oznaczać bałagan.
Mężczyzna odwrócił się do niego.  Alfa.  Skłonił się z szacunkiem.  To była
wspaniała ceremonia. Jedna z najlepszych, w których uczestniczyłem.
Gage uśmiechnął się i również skłonił, nim przebiegł dłonią po plecach Marissy i
oplótł ją ramieniem w pasie.
Zauważył, jak się zaczerwieniła, ale nie odsunęła się od niego. Oczy drugiego
mężczyzny lekko się zwęziły.
- Uch& Gage, to jest Brandon. Jest synem Alfy Sfory, w której się wychowałam.
Marissa zaczęła się wiercić, jakby chciała się od niego odsunąć, ale Gage wzmocnił
jedynie swój uścisk.
- Milo cię poznać.  Gage nawet się nie poruszył.
- Obecnie ja sprawuję funkcję Alfy Sfory na naszym terytorium. Mój ojciec przeszedł
na emeryturę  powiedział Brandon, wpatrując się w Marissę.
Gage zachował spokój. Ta informacja wiele zmieniała. Jeśli Brandon był Alfą Sfory,
mógł go wyzwać na pojedynek, bez proszenia rady o zgodę.
- Gratuluję w takim razie.  Gage wymówił te słowa bez cienia jakichkolwiek uczuć.
Marissa przeskakiwała wzrokiem pomiędzy nimi. Gage wiedział, że była już bardzo
zdesperowana i chciała się znalezć jak najdalej od Brandona. Z pewnością będą musieli
porozmawiać o tym, co zaszło między nią i tym facetem w przeszłości, ale na razie jego
głównym celem było wsparcie jej i pomoc w rozładowaniu napięcia.
- Przyjęcie się zaczyna. Powinniśmy zająć nasze miejsca.  Gage odezwał się do niej,
przesuwając rękę i chwytając jej dłoń.  Wybaczcie nam  powiedział do Brandona, choć nie
czekał na odpowiedz.
Odszedł, zabierając ze sobą Marissę, a Greg i Elizabeth podążyli za nimi.
56
- Mam wrażenie, że coś mnie ominęło.  Greg wymamrotał do swojej partnerki, ale
Marissa i Gage usłyszeli go.
- ten mężczyzna jest odpowiedzialny za niemal wszystkie problemy, jakie miałyśmy w
naszej starej Sforze.  Głos Elizabeth ociekał goryczą. Gage jeszcze nigdy nie słyszał, żeby
mówiła o kimkolwiek w ten sposób.
Marissa wzruszyła ramionami i starała się odejść od Gage a. Nie pozwolił jej na to.
Nadal czuł wzrok drugiego mężczyzny na sobie.
Stojąc pomiędzy Gage m a Loganem, Marissa ponownie starała się uwolnić rękę. 
Puść mnie Gage.  Mówiła tak cicho, że tylko on był w stanie ją usłyszeć.
Balansował na cienkiej linie. Jego samokontrola była na wyczerpaniu. Jego serce
waliło jak młotem, a krew się w nim gotowała od gniewu na myśl o wszystkim, przez co
Marissa musiała przejść z powodu Brandona. Dodatkowo oliwy do ognia dolewało
podejrzenie odnośnie prawdziwego celu jego wizyty.
Spojrzał na Logana i zauważył, że te same uczucia malowały się na twarzy jego
zastępcy. Nieważne, czy Marissa należała do Sfory, czy nie, należała do Gage a.
Nigdy nie był tak blisko utraty kontroli nad sobą na oczach członków swojej Sfory.
Rozejrzał się wokół i skinął na Strażników Sfory. Ich zadaniem było chronienie ich Alfy. Każdy
z nich wpijał wzrok w ich przywódę, wyczuwając, że coś jest nie tak.
Marissa przysunęła swoje krzesło bliżej jego. Pod stołem położyła wolną dłoń, na jego
kolanie.  Spójrz na mnie Gage  wyszeptała wprost do jego ucha.
Odwrócił się, uśmiechając do niej. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • markom.htw.pl