[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Chandaman podał mu ją bez słowa i Garvey zniknął w korytarzu. Mimo że na dworze
było chłodno, wewnątrz panował upał. Rozpiął marynarkę i rozluznił krawat. Gorące
powietrze kojarzyło mu się z ciałem dziewczyny z jego marzeń, z namiętnym spojrzeniem jej
ciemnych oczu. Zapalił latarkę. Zawsze dobrze orientował się w labiryntach i teraz też bez
problemu trafił do korytarza, w którym widział dziewczynę. Zatrzymał się na chwilę i słuchał.
Garvey należał do ludzi, którzy mają oczy wkoło głowy. %7łycie nauczyło go
ostrożności i czujności -w więzieniu czy poza nim musiał uważać, by nie dostać nożem w
plecy. Po prostu wyczuwał obecność drugiego człowieka, zanim go jeszcze zobaczył.
Panowała absolutna cisza. Był pewien, że w pobliżu nie ma nikogo. Nawet gdyby zawiodło
go pięć zmysłów, szósty na pewno dałby mu znać o niebezpieczeństwie. Już wiele razy
uratował mu życie i Garvey wierzył, że teraz doprowadzi go w ramiona tej ślicznotki.
Zdając się na instynkt, zgasił latarkę i poszedł w dół korytarza, w którym zniknęła
dziewczyna. Drażnił go odgłos własnych kroków. Domyślał się, że w korytarzu musi
znajdować się jakieś tajemne przejście, którego użyła a którego on nie potrafił znalezć. Ta
myśl podniecała go. Ona i on, sami w tym labiryncie, prowadzący grę, której zakończenie
znali oboje. Czuł cudowny dreszcz przebiegający jego ciało.
Nagle korytarz skończył się. Garvey zatrzymał się. Kusiło go, żeby zapalić latarkę, ale
co mógł zobaczyć?
Zcianę? Znów zdał się na instynkt, skręcił w lewo i... trafił na drzwi. Były otwarte.
Wszedł do dość dużego pomieszczenia. Słyszał tylko odgłos własnych kroków. Zatrzymał się.
Wydawało mu się, że ze wszystkich stron dochodzą różne dzwięki - między innymi stąpanie
bosych stóp na kafelkach. Czy to tylko wyobraznia, czy rzeczywiście widział dziewczynę - jej
ciało wyłaniało się z mroku, bledsze niż otaczająca ich ciemność, aksamitne? Tak! To była
ona. Już miał ją zawołać, ale powstrzymał się. Postanowił w milczeniu kontynuować jej grę,
jak długo zechce. Przeszedł przez pokój i wyszedł innymi drzwiami, prowadzącymi do tunelu.
Tutaj powietrze było jeszcze cieplejsze. Zawahał się - może to pułapka? Może dziewczyna
jest przynętą i za chwilę ktoś zatopi nóż w jego serce? Ale szósty zmysł mówił mu, że w
pobliżu jest tylko ta kobieta i że nic mu nie grozi.
Szedł za dziewczyną. Kiedy jej kroki ucichły, zatrzymał się. Skądś dochodziło
światło. Oblizując wargi poczuł słony smak. Dotknął ścian - kafelki były mokre. Pod butami
czuł śliską maz.
Zwiatło wydało mu się jaśniejsze, ale nie były to promienie słońca - wyglądało raczej
na światło księżyca. Jakiekolwiek było jego zródło, wreszcie mógł przyjrzeć się dziewczynie.
Ze zdziwieniem stwierdził, że nie jest to ta sama, którą widział wcześniej. Także była naga i
młoda, ale inna. Uchwycił jej spojrzenie, zanim skręciła w boczny korytarz. Doszedł do
wniosku, że nie jedna, lecz dwie dziewczyny ukrywają się w tym tajemniczym miejscu. Ale
dlaczego?
Obejrzał się, by mieć pewność, że nic nie zagradza mu drogi ucieczki. Dokładnie
pamiętał drogę, więc nie musiał obawiać się, że zginie. Posłusznie poszedł za dziewczyną,
skręcił w lewo, potem znów w lewo, ale stracił ją z oczu. Korytarze były coraz krótsze.
Zorientował się, że zbliża się do centrum czegoś, choć nie wiedział czego. Pogoń podniecała l
go coraz bardziej.
Nagle korytarz skończył się i wszedł do małej, słabo oświetlonej izby. Upał stawał się
nie do zniesienia. Rozpiął kołnierzyk koszuli. Całe ciało miał zlane potem i oddychał z
trudem. Wiedział tylko, że pogoń dobiegła końca. Obiekt jego pożądania stał odwrócony do
niego plecami, a jej aksamitna skóra sprawiła, że zapomniał o dokuczającej mu zwykle
klaustrofobii.
- Maleńka... - szepnął. - Zmęczyłaś mnie tym polowaniem.
Udała, że nie słyszy, albo może była to dalsza część gry.
Ruszył w jej kierunku, ostrożnie stąpając po śliskich kafelkach.
- Mówię do ciebie.
Kiedy dzieliło go od niej jakieś sześć stóp, odwróciła się. Nie była to dziewczyna, za [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • markom.htw.pl