[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wyjezdzie mistrza zaczął "sypać".
-Sam dałbym się nabrać - uśmiechnąłem się.
-Książę nakazał ścigać zbiegów. Natrafił na ich ślad u swojego sąsiada,
hrabiego von Schamburga, w Oldenburgu. Można powiedzieć, że więzniowie wpadli
z deszczu pod rynnę, bo nowy opiekun usiłował za wszelką cenę wydrzeć im
tajemnicę przemiany ołowiu w złoto... Ostatecznie wydał ich dotychczasowemu
mecenasowi. Honauerowi udowodniono oszustwa na łączną sumę blisko dwieście
tysięcy talarów, co było niewyobrażalnym majątkiem. Skazano go po długim procesie
na ucięcie ręki, a następnie powieszenie. Książę nie poskąpił gorsza. Kazał zbudować
wspaniała trybunę honorową, a z żelaza, którego pechowy adept sztuki tajemnej nie
zdołał zamienić w złoto, wykonano żelazną szubienicę dziewięciometrowej
wysokości. Co ciekawe, odlano ją w jednym kawałku, co samo w sobie stanowić
musiało szczytowe osiągnięcie ówczesnej myśli technicznej. Ogółem straciło na niej
życie co najmniej pięciu oszustów parających się szlachetną sztuką drenażu książęcej
kieszeni przy pomocy Kamienia Filozoficznego...
-Czyli mówiąc, że minęły czasy żelaznej szubienicy, miała na myśli, iż
niepowodzenie w tym przypadku nie przyniesie większego zagrożenia - mruknąłem.
Uśmiechnął się.
-Najważniejsze, to być po odpowiedniej stronie szubienicy - powiedział
poważnie. Chodzmy do miasta, bo coś zgłodniałem.
Ruszyliśmy w dół po stoku, pozostawiając za sobą Wawel.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]