[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Cyborga. Tamten uchylił się, złapał Srengaarda za nogę i rzucił nim o ziemię. Zanim
Srengaard zdążył się poruszyć, Glisson już siedział na nim. Chirurg wybuchnął płaczem.
- Dlaczego interesujesz się Potterem? - powtórzył Cyborg.
- Idz precz! - jęknął jeniec. Glisson spojrzał na Igana i Bonmura.
- Rozumiecie to?
- Emocje - powiedział Igan wzruszając ramionami.
- Szok - dodał Bonmur.
Rzeczywiście był zszokowany - przekazał Harrey żonie. - Jego reakcja dowodzi, iż
wraca do siebie. I to mają być lekarze! Czyż nie umieją czytać w myślach?
Glisson umie - odparła Lizabeth. Chciał ich zbesztać!
W tej chwili Cyborg spojrzał na Harreya. Ten odczytał w oczach Glissona wszystko
tak dobrze, że aż się przeraził.
Uwaga, on nie ma do nas zaufania - przekazał żonie.
- Zabierzcie Srengaarda do środka! - rozkazał Cyborg.
85
Nieszczęsny chirurg spojrzał na niego. Durantowie nazwali go Glisson. Stary Cyborg.
Czy to możliwe? Czy półludzie jeszcze raz wystąpili przeciwko Nadludziom? Czy ich
powstanie było powodem zniszczenia Seatac?
Bonmur i Igan przerwali tok jego myśli, podnosząc go.
- %7ładnych głupstw - powiedział Bonmur sprawdzając więzy.
Czy oni też są Cyborgami? A Durantowie? Srengaard miał jeszcze wilgotne oczy.
Dlaczego śmierć Pottera wstrząsnęła mną bardziej niż zniszczenie megalopolii, mojej żony,
znajomych? - zastanawiał się pełen poczucia winy. - Kim był dla mnie Potter?
Na wpół wniesiony przez chirurgów, Srengaard znalazł się w budynku. Wąskim
korytarzem doszli do słabo oświetlonych pomieszczeń. Tu Bonmur i Igan rzucili go na stare
łóżko. Trochę światła, które wpadało przez dwa otwory umieszczone na wysokości kilku
metrów, ukazywało archaiczne meble i kilka nieznanych kształtów przykrytych błyszczącym i
gładkim materiałem. Po lewej znajdował się stół - drewniany! Za nim kanapa, biurko bez
szuflad i krzesła. Brudny kominek zajmował połowę przeciwległej ściany. W pomieszczeniu
czuć było wilgoć, zgniliznę. Podłoga skrzypiała pod krokami. Drewniana podłoga!
Srengaard znowu zaczął myśleć o wszystkich, którzy zginęli, i zapłakał.
Czy jestem chory - zastanawiał się. Usłyszał jak zapalono silnik ciężarówki na
podwórzu, pózniej odgłos zaczai słabnąć, aż zanikł. W tym momencie Harrey i Lizabeth
stanęli w progu.
Młoda kobieta rozejrzała się po pokoju, po czym podeszła do jeńca i położyła mu rękę
na ramieniu. Kiedy zobaczyła łzy w jego oczach, pomyślała, że chciałaby mieć tego tak
ludzkiego człowieka za doktora. Może da się to zrobić. Postanowiła spytać o to męża.
- Zaufaj nam - powiedziała do Srengaarda. - To oni, a nie my, zabili twoją żonę i
przyjaciół.
Srengaard odwrócił się.
Jak ona śmie okazywać mi współczucie! Ale Lizabeth dotknęła czułej struny. W
głębi duszy chirurg był zupełnie roztrzęsiony.
Harrey usadowił żonę przy stole.
- Drewno - - zauważyła. Jej głos był przepełniony zachwytem.
- Harrey, jestem głodna.
- Zaraz przyniosę coś do jedzenia.
Lizabeth chwyciła go za rękę. Srengaard obserwował zafascynowany szybkie ruchy
jej palców.
Glisson i starzec weszli w tej chwili, trzaskając drzwiami.
86
- Do następnego etapu użyjemy pojazdu patrolowe
go - oznajmił Cyborg. - To bezpieczniejsze. Muszę wam coś powiedzieć. Na skrzyni,
którą wczoraj porzuciliśmy, był nadajnik szpiegowski.
- Nadajnik?
- Tak. Przekazywał im wiadomości o naszym położeniu - wyjaśnił Glisson.
- Ach! - Lizabeth przykryła sobie usta dłonią.
- Nie wiem, czy śledzili nas z bliska, bo do tej misji musiałem zmodyfikować swoją
strukturę i usunąłem część podzespołów. Możliwe, że znają już naszą kryjówkę.
- Ale... dlaczego? - zaczął Harrey.
- ...nie zatrzymali nas? -- dokończył Glisson. - To proste. Mają nadzieję, że
zaprowadzimy ich do Centrum naszej organizacji. Będą mieli niespodziankę.
87
Rozdział 16
W sali kontrolnej tylko Calapina i Schruilla byli na swoich miejscach. Platforma
obracała się powoli, aby mogli spokojnie obserwować wszystkie wskazniki.
Calapina czuła się zmęczona i litowała się nad sobą. Dystrybucja enzymów nie
działała prawidłowo. Była tego tak pewna, że zastanawiała się, czy Ruch Oporu nie uszkodził
przypadkiem komputerów aptecznych. Schruilla nie mógł jej w niczym pomóc.
Twarz Allgooda ukazała się na ekranie przed nią. Zatrzymała platformę, Max ukłonił
się i przemówił:
- Składam swój raport, Calapino.
Po jego podkrążonych oczach i sztywnych ruchach poznała, iż nie padł ze zmęczenia
tylko dzięki środkom pobudzającym.
- Znalazłeś ich? - spytała.
- Kryją się gdzieś na pustyni, Calapino. W każdym razie powinni tam być.
- Powinni! - roześmiała się. - Jesteś cholernym optymistą Max.
- Znamy niektóre z ich kryjówek, Calapino.
- Na jedną którą znacie, przypada dziewięć, o których nie wiecie.
- Cały region jest przeczesywany. Znajdziemy ich, Calapino.
- Coś mąci - powiedziała pod adresem Schruillii. Schruilla odpowiedział jej smutnym
uśmiechem i spytał
Allgooda:
- Max, czy wiesz już kto podmienił embrion?
- Jeszcze nie, Schruillo.
Allgood był całkowicie przytłoczony przedsiębiorczością swoich Nadludzi.
- Czy szukałeś w Seatac? Allgood przełknął ślinę.
- No powiedz - mrugnęła do niego Calapina. Ach, on się boi .
- Tam też szukaliśmy Calapino, ale...
- Myślisz, że za bardzo się pośpieszyliśmy? Przytaknął.
- Dziwnie się zachowujesz - zauważył Schruilla. - Boisz się nas?
- Tak Schruillo - po chwili wahania odpowiedział Max.
- Tak Schruillo - przedrzezniała go Calapina. Wściekłość Maxa przytłumiła jego
strach.
88
- Robię, co mogę, Calapino.
Jego maniery wydały się jej nagle podejrzane przez swą nienaganność. Zmrużyła
oczy. Czy to możliwe? Spojrzała na Schruillę, aby dowiedzieć się czy i on doszedł do
podobnych wniosków.
- Max, dlaczego nas wywołałeś? - spytał Schruilla.
- Aby złożyć wam raport, Schruillo.
Z lekkim wahaniem Calapina włączyła aparaturę specjalną, aby sprawdzić Allgooda.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]