[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wziął do ręki stojącą na stole butelkę i nalał sobie whisky. Znów naszły go myśli o tym, jak dobrze byłoby iść z nią do łóżka,
dotknąć jej rozpalonego ciała, przyciągnąć... Nie traktował seksu jak prostej, fizjologicznej czynności. Teraz był przeciwwagą
decyzji, jaką miał podjąć. Spojrzał na rozrzucone papiery. Przez Chwilę naszła go chęć chwycić je i rzucić w palenisko
kuchennego pieca, ale znów pomyślał o Kay. Pochylił się do przodu, starając się dosięgnąć paczki papierosów i po raz pierwszy
zauważył notes w skórzanej oprawie, zagubiony we wnętrzu teczki. Wyjął go i zaczął kartkować. Początkowo były to zwykłe
notatki terminowe, pisane w tak zwięzły sposób, że trudno z nich było cokolwiek wywnioskować: UNIWERSYTET W MUNICH
2/25/41, DOM 48 HARTHAUSE 4/20/41... Cyfry wyglądały na daty, ale reszta nic mu nie mówiła. Dopiero dalej zaczęły się te
ciekawsze rzeczy - luzne zapiski, wykonywane chyba na jakichś posiedzeniach czy konferencjach, odzwierciedlające tok myślenia
Hessa. WOJNA POMIDZY NIEMCAMI A ANGLIA JEST GAUPOT... STANY ZJEDNOCZONE... WYPERSWADOWAC
AMERYCE POMOC DLA ANGLII, A CHURCHILL BDZIE ZMUSZONY PODPISA POKJ Z HITLEREM... KRUCJATA
PRZECIW BOASZEWIZMOWI... BAOGOSAAWIONA PRZEZ PAPIE%7łA EUROPA RUSZA NA BEZBO%7łNY WSCHD... W skrócie
była to budowa triumfującego, zjednoczonego świata zachodu pod przywództwem Niemiec i Adolfa Hitlera. I któż to stoi przeciw
tym świetlanym wizjom? Kto jest barierą dla tysiącletniej hegemonii Rzeszy? Tylko dwóch ludzi; PALCY CYGARA PIJAK W
LONDYNIE I WASZYNGTOCSKI LALUZ Z GAUPIM UZMIESZKIEM... WAAZCIWIE TYLKO JEDEN JEST GROyNY, BOWIEM
CHURCHILL JEST TYLKO PIONKIEM... HITLER MGABY JEDNYM POCIGNICIEM ZAAMA JEGO KARIER,
POGRZEBA JEGO PLANY NA UWIECZNIENIE W HISTORII, ALE ROOSVELT TO INNA SPRAWA: ZA NIM STOI POTGA
GOSPODARCZA AMERYKI...
Wiele stron zajmowała analiza prezydenta USA, nie było jednak żadnej konkluzji, jak go przekonać czy pokonać, ale
informatorzy Hessa przekazali mu, że w Stanach są ludzie, którzy nie lubią prezydenta i chętnie zmieniliby kierunek pomocy. Na
ostatniej stronie widniała notatka, napisana czerwonym długopisem: TO SUGERUJE %7łE NEGOCJACJE MUSZA BY
PROWADZONE BEZPOZREDNIO Z AMBASADOREM. DLATEGO WIZYTA W AMERYCE BDZIE KONIECZNA...
*
Kay leżała w łóżku i patrzyła w otwarte okno. Nigdy nie kładła się tak wcześnie spać i teraz miała problemy z
zaśnięciem. Słyszała, jak na dole Alfred Horn przesuwa krzesło, jego kroki po kamiennej posadzce; wyobrażała sobie jak
przegląda te przeklęte dokumenty i mapy... Wierzyła że dobrze zrobiła, zostawiając go samego z butelką whisky. Każde z nich
musiało osobno przemyśleć tę sprawę, to było najważniejsze. Chciała się skupić właśnie na tym, ale umysł podsuwał jej co
innego: chciała usłyszeć ciężkie kroki na schodach, skrzyp drzwi i wreszcie wszedłby tu, pijany, śmierdzący alkoholem, ale czuły...
Uśmiechnęła się do siebie, wyciągnęła rękę i odszukała syfon. To szaleństwo - była podniecona fantazjowaniem jak jakaś
dorastająca pannica. Usiadła i napełniła szklankę wodą. Na dole panowała teraz cisza.
Wypiła wodę, ale jeszcze przez chwilę siedziała w łóżku, wreszcie odstawiła szklankę i zsunęła się w głąb ciepłej
pościeli. Upływały minuty. Nagle przez opary nadchodzącego snu usłyszała lekkie kroki przy schodach i naraz ocknęła się.
*
W małej kuchni Alfred Horn drzemał z głową na oparciu krzesła, śnił o Stellvertreterze. Widział go, jak wchodzi do
wielkiej sali, w której on, Hauptmann Horn, stoi wyprostowany w galowym mundurze; w ręku zastępcy Fuhrera widać Order Marii
Teresy. Hess zatrzymuje się kilka kroków przed nim i rozkazuje mu podejść do siebie. Horn nie może się poruszyć. Stellvertreter
ponawia rozkaz; Horn próbuje, ale nie może nawet poruszyć głową. Wtedy tamten, chyba dlatego że Horn nie bacząc na świętą
przysięgę - nie wykonał, rozkazu - podchodzi do niego i, zarzuciwszy mu szarfę orderu na szyję, zaczyna go dusić.
Horn ocknął się natychmiast, ale ucisk szyi pozostał! Rozpaczliwie sięgnął do gardła i jego palce napotkały na skórzaną
linkę, którą Denck okręcił wokół jego szyi. Denck z wyszczerzonymi zębami pochylał się teraz nad nim i, coraz mocniej zaciskając
pętlę patrzył z radością, jak z Alfreda uchodzi życie.
Horn dusił się, ogarniała go czerwona mgła; nie wiedział już nic. Wiedziona instynktownym odruchem jego ręka
zacisnęła się na pierwszym lepszym przedmiocie i uderzyła w tę jasną plamę nad nim.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]